10 miesięcy, a stałeś mi się jak brat. Ostatnie pożegnanie ks. Jacka w Studziannie
W bazylice pw. św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela popularnie zwanej Matki Boskiej Świętorodzinnej odbyło się ostatnie pożegnanie ks. Jacka - Filipina związanego przez długie lata z tą bazyliką
Mszy Świętej koncelebrowanej przewodniczyli ks. bp Piotr Turzyński – biskup pomocniczy diecezji radomskiej oraz ks. bp Ireneusz Pękalski – biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej. Nabożeństwo zgromadziło wielu duchownych z całego kraju, a także Wiernych – nie tylko z parafii studziańskiej. We Mszy Świętej uczestniczyli także przedstawiciele władz samorządowych gminnych, powiatowych i wojewódzkich.
Homilię wygłosił ks. Mirosław Prasek – Prokurator Krajowy Księży Filipinów i w całości poświęcił ją przypomnieniu kapłańskiej drogi ks. Jacka, poczynając od kształtowania się powołania poprzez wyświęcenie w Tarnowie i dalszą drogę kapłańskiej posługi. Tuż przed udzieleniem błogosławieństwa – na zakończenie Mszy Świętej – głos zabrali duchowni, z których to wypowiedzi przytoczymy kilka w większych fragmentach.
– Dobiegło końca kapłaństwo księdza Jacka. Do tego dziękczynienia włącza się także kościół łódzki. Ma ku temu wiele powodów, bo przecież przyszedł na świat na terenie cząstki tego kościoła w Tomaszowie Maz. i jego ziemskie pielgrzymowanie także w Tomaszowie miało swoje zakończenie (…). W Tomaszowie Maz. rozpoznawał swoje powołanie. Tam, kiedy usłyszał powołanie do pójścia drogą życia kapłańskiego w Kongregacji Księży Filipinów powiedział „tak, oto jestem, poślij mnie”. I temu swojemu „tak” był wierny przez wszystkie lata. Ostatnie lata życia przemierzał ks. Jacek na terenie Archidiecezji Łódzkiej: w parafii Łasku-Kolumnie, św. Mateusza w Łodzi i w parafii Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Bełchatowie. We wszystkich tych parafiach zostawił po sobie wiele dobra. Zjednał swoją piękną postawą wielu, zwłaszcza ludzi młodych. Piękne świadectwo ostatnich 10 miesięcy pracy (w Bełchatowie – przyp. red.) przedstawił podczas Mszy Świętej ksiądz proboszcz. W krótkim czasie potrafił uczynić wiele dobra chociaż poprzeczka była wysoko postawiona przez jego poprzednika. On ją jeszcze podniósł. Za to wszystko kościół łódzki ks. Jackowi jest bardzo wdzięczny – powiedział ks biskup Ireneusz Pękalski.
– Chciałbym w tej bazylice zapewnić o modlitwie za ks. Jacka (…). W naszej parafii jest zamówionych ponad 70 Mszy Świętych (…) Za księdza Jacka cały Bełchatów będzie się modlił. Za Twoją dobroć, za Twój uśmiech, za Bożą posługę, za życie Ewangelią – nie tylko głoszenie. Za każdy dzień tych 10 miesięcy dziękujemy Ci. I na koniec coś bardzo osobistego. Boże! co ja bez Ciebie zrobię! 10 miesięcy, a stałeś mi się jak brat – mówił ks. Antoni Pietras – proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Bełchatowie.
Głos zabrał także ks. Jerzy – brat zmarłego ks. Jacka, który podziękował za modlitwę po wypadku, a także po śmierci swojego brata. Podziękował za mnóstwo telefonów ze słowami wsparcia i głosów o modlitwie.
Po Mszy Świętej odprowadzono trumnę na miejscowy cmentarz, gdzie w grobowcu księży Filipinów spoczęło ciało ks. Jacka. Dzisiejsza Msza Święta pogrzebowa zakończyła trzydniowe modlitwy za ks. Jacka. Przypomnijmy, że w czwartek odbyła się Msza Święta w Bełchatowie, a wczoraj w rodzinnej parafii w Tomaszowie Maz.