Rozmawiajmy z naszymi dziadkami – to podróż w czasie

Z Andrzejem Jaskułą - archeologiem i prowadzącym profil "Studzianna - archiwum pamięci" rozmawiamy o konieczności pamiętania o lokalnej historii
– Jak powstał pomysł na profil i jakie cele przed sobą stawia?
– Zacząłem gromadzić coraz więcej informacji o tym regionie, dlatego profil to także takie podręczne archiwum dla mojego osobistego użytku. Pomyślałem także, że warto się wiedzą dzielić z innymi. Cel jest jeden, zgromadzić jak najwięcej informacji, materiałów źródłowych i z czasem opublikować to w formie monografii regionu.
– Dlaczego powinniśmy pamiętać o przeszłości?
– Ponieważ my kiedyś także będziemy przeszłością dla ludzi za 20, 50, 100 lat. Dbając o przeszłość, gromadząc wiedzę sprawiamy, że zachowujemy na dłużej historie i pamięć o ludziach, i wydarzeniach. W jakimś sensie czynimy je nieśmiertelnymi.
– Co jest największym sukcesem profilu?
– On dopiero mam nadzieję nadejdzie. Chciałbym po pierwsze, aby ludzie związani z regionem dzielili się śmielej informacjami i materiałami co w konsekwencji skutkowałoby powstaniem monografii regionu. Bez ludzi, żywych historii o nich to będzie tylko encyklopedia.
– Do dziś nie udało się ustalić kto namalował Obraz, ani kto jest architektem bazyliki. Czy możemy wierzyć, że uda się to kiedyś ustalić?
– Po kasacie klasztoru archiwum i biblioteka zostały rozporoszone, kolejne wojny dopełniły dzieła. Kto wie co się znajdowało w tych archiwach. Być może obraz za jakiś czas będzie przechodził konserwację. Dziś są nowoczesne metody badawcze. Być może uda się coś odkryć. Może w archiwach, może bezpośrednio na samym obrazie. Kto wie.
– To poprosimy o własną teorię na temat autorstwa Obrazu?
-Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Mam taką wiedzę jaka powszechnie jest dostępna i powielona już od ponad 100 lat, może nawet więcej. Nic więcej nie da się powiedzieć bez nowych materiałów źródłowych.
– Istnieją wątki historyczne, które nigdy nie zostały podane szczegółowym badaniom, np. historia kościoła w Brudzewicach. Kult nowego miejsca był tak wielki, że niejako zmarginalizował dotychczasową historię parafii w Brudzewicach. Czy warto zajmować się takim tematem?
– Historia kościoła w Brudzewicach to bardzo dobry przykład. Brudzewice to miejscowość o średniowiecznej metryce. Należała do dóbr królewskich. Niestety, nie wiemy kiedy dokładnie została lokowana, skąd przybyli osadnicy i na jakich zasadach opierała się kolonizacja tych ziem, które – jak wiemy – nie są najwyższej klasy. Dość wcześnie bo już XIII lub XIV wieku powstaje kościół parafialny, o którym wiemy bardzo mało. Dalej niestety nie jest lepiej. Wiemy, że podupada trochę i na pewno nie pomogło mu powstanie na jego terenie dużego ośrodka pielgrzymkowego, który w konsekwencji przejął rolę centrum parafialnego. Czy warto się zajmować takim tematem? Tylko takimi tematami warto się zajmować. Poznać początek, rozwój kościoła, historię kolonistów pogranicza, bo trzeba pamiętać, że ten teren to pogranicze małopolsko-mazowieckie.
– Historia to nie tyle obiekty, ale także ludzie. Co możemy powiedzieć o nich?
– Tak jak wspomniałem, historia ludzi to historia kolonistów, osadników na tych terenach. To ciekawe zagadnienie. Powiązania rodzinne. Genealogia i teraz już genetyka. To fascynujące tematy. Chciałbym wykonać kiedyś pełne opracowanie ksiąg metrykalnych parafii i przeanalizować powiązania rodowe wewnątrz społeczności. Niektóre nazwiska, które obecnie występują na terenie parafii występują już w XVIII wieku. Niestety starsze księgi nieprzetrwały albo zaginęły. Kto wie, może kiedyś jeszcze się coś odnajdzie. Warto, aby ludzie związani z parafią wykonywali drzewa genealogiczne i wymieniali się odkryciami wtedy uda nam się poznać naszych przodków i dać im drugie życie.
– Najlepszą formą pamięci jest pamięć przekazywana z pokolenia na pokolenie. Co możemy zrobić, aby nie utracić wiedzy, którą posiadają najstarsi członkowie tutejszej społeczności?
– Rozmawiać z najstarszymi osobami w rodzinie. Słuchać uważnie i nagrywać, i spisywać zdobyte informacje. Rozmowa z osobą w wieku 80-90 lat to jak podróż w czasie. Te osoby słuchały opowieści swoich dziadków i pradziadków, które wtedy miały 60-80 lat czyli możemy poprzez tylko jedną osobę sięgnąć około 150-200 lat wstecz. Opowieści, które usłyszymy nie są z reguły odnotowane w żadnych dokumentach. Nie wolno nam tego zatracić. Warto rozmawiać i pytać o wszystko nawet, jeśli starsza osoba już uzna, że wszystko już powiedziała. Oczywiście gromadzić dokumenty, pamiątki, opisywać zdjęcia, kto na nich się znajduje. Tworzyć drzewa genealogiczne, aby usystematyzować wiedzę o przodkach. W sumie warto byłoby organizować takie spotkania z najstarszymi mieszkańcami niech powiedzą co wiedzą na tematy dla nas już historyczne, a dla nich stanowiące cześć ich codzienności.
– Jakich rad można udzielić osobom, które chciałby prowadzić taki profil o swojej miejscowości?
– Internet. To podstawa na początek i z czasem kolejne źródła, archiwa, biblioteki, literatura i materiały źródłowe. Warto zwrócić uwagę, że ta praca nigdy się nie skończy. Za każdym razem jedna rzecz pokieruje nas do innej i tak będzie cały czas, ale to także jest w tym poszukiwaniu przeszłości fascynujące.
Piękny wywiad…Czy pan Andrzej Jaskuła wydał jakąś publikację? Chciałbym pociągnąć temat dwóch odpowiedzi pana Andrzeja. Jeśli chodzi o projektanta kościoła w Studziannie: Będąc w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Gostyniu brałem udział w ciekawej rozmowie dotyczącej fundatorki kościoła Filipinów na Świętej Górze. Z rozmowy wynikało, że obecny kościół gostyński nie jest pierwszym planowanym na tamtym miejscu. Fundatorka „Świętej Góry” miała w planie wybudowanie kościoła jaki stoi po dziś dzień w Studziannie, już gotowe plany budowli trafiły do Studzianny po pielgrzymce do Włoch, gdzie owa pani zachwycona bodajże florenckim kościołem zapragnęła podobny wybudować pod Gostyniem i tak się stało. Nie pamiętam… Czytaj więcej »
Najlepiej kontaktować się z profilem „Studzianna – archiwum pamięci” na Facebooku.