Prawie 4 dekady na czele rusinowskiej Straży
Rozmowa z Marianem Andrzejem Wesołowskim - Wójtem Gminy Rusinów, który przez 38 lat pełnił także funkcję Komendanta Gminnego Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu Gminy Rusinów
– Na terenie Gminy Rusinów minionej niedzieli odbyły się wybory nowego komendanta gminnego OSP. Pełniąc te funkcję od wielu lat postanowił się Pan nie ubiegać o kolejną kadencję. Dlaczego?
– Odkąd zostałem Wójtem moja rola się zmieniła. Nie chciałem łączyć funkcji Komendanta Gminnego OSP z funkcją Wójta. Wybory powinny się odbyć już wcześniej, ale na przeszkodzie stanęło zagrożenie epidemiologiczne, które na długie miesiące ograniczyło wszelką aktywność społeczną i publiczne spotkania.
– Porozmawiajmy o historii. Jak to się wszystko zaczęło?
– Zostałem powołany na tą funkcję przez Henryka Stachurskiego – ówczesnego Naczelnika Gminy Rusinów od dnia 1 stycznia 1983 r. Moją osobę opiniował Ryszard Lewandowski – ówczesny Komendant Rejonowy PSP w Przysusze. Byłem trzecim w historii komendantem gminnym. Od 1973 r. kiedy powstały struktury funkcję tą pełnił najpierw Jan Madej, a po nim Bolesław Siciarz. Od 1983 r. pełniłem te funkcję nieprzerwanie. Stałem więc na czele naszych strażaków prawie 4 dekady.
– Jak wyglądały Ochotnicze Straże Pożarne w 1983 r. na Waszym terenie?
– Na naszym terenie mieliśmy 7 jednostek OSP, ale tylko jedna (OSP Rusinów) posiadała wóz strażacki – Star 25. Reszta dysponowała wozami konnymi, w których z czasem konie zastąpiono traktorami. Strażnicy nie było tylko w Grabowej. W pozostałych miejscowościach strażacy mieli skromne pomieszczenia, które przylegały do świetlic.
– A jak wyglądało wyposażenie tych jednostek?
– Wyposażenie było ubogie i niekiedy przestarzałe. Pamiętam, że zdarzały się sytuacje, że podczas akcji węże pękały ze starości, bo nie wytrzymywały ciśnienia. Niektóre pochodziły jeszcze z lat 60. Było wyposażenie podstawowe, np. hełmy, węże, bosaki, tłumnice, itp. niekiedy motopompa, ale to nijak ma się do tego co jest obecnie.
– Jakich akcji było wówczas najwięcej?
– Pożary. Wiele budynków było jeszcze krytych słomą. Przy takim materiale nie trudno o pożar. W latach 80., 90. mieliśmy dużo pożarów lasów. Płonęły lasy m.in. w Zychorzynie, Zalesiu Janikowskim, Władysławowie, Nieznamierowicach.
– 38 lat na stanowisku gminnego komendanta to szmat czasu, ale gdyby miał Pan wskazać wydarzenie, które najbardziej wryło się w pamięć to byłoby nim…?
– Huragan w lipcu 2011 r. Na 14 miejscowości 12 zostało uszkodzonych. Oprócz strat w budynkach mieszkalnych, czy gospodarczych mieliśmy mnóstwo połamanych drzew itd. Tego roku wspierały nas jednostki z całego województwa mazowieckiego – były nawet z Ciechanowa, Warszawy i Białobrzeg.
– Co Pan uważa za swój największy sukces?
– Wszystkie jednostki mają strażnice, które są dobrze wyposażone. W zasadzie do remontu została tylko ta w Nieznamierowicach. Każda jednostka ma też samochód nowy bądź używany. Sprzętu mniejszego lub większego nie będę wyliczał, bo tego jest dużo. Bardzo ważny jest także rozwój personalny. Ponad połowa naszych strażaków ma kurs podstawowy, ale mamy także strażaków, którzy pokończyli kursy specjalistyczne. Przez te prawie 4 dekady zrobiliśmy olbrzymi krok do przodu zarówno w sprzęcie jak i w umiejętnościach. Mieszkańcy mają prawo czuć się bezpieczni.
– A czy są pomysły, których nie udało się zrealizować?
– Moim osobistym marzeniem było, aby każda jednostka posiadała nowy wóz strażacki. Tego nie udało się osiągnąć. Czasami decydowaliśmy się na zakup używanego sprzętu, przerabialiśmy na swoje potrzeby i wysyłaliśmy do służby.
– To już jednak historia. W niedziele miały miejsce wybory i zaczyna pisać się nowy rozdział w historii strażaków z Gminy Rusinów. Na ich czele stanie kobieta – Sylwia Abramczyk. To historyczne wydarzenie. Jak Pan ocenia wybór kobiety na stanowisko komendanta gminnego OSP?
– Odkąd zostałem Wójtem z oczywistych względów nie mogłem się zajmować strażakami w taki sposób jaki chciałem. Poprosiłem Panią Sylwię Abramczyk – pracownika Urzędu Gminy, która była w naszych szeregach, aby poniekąd mnie wyręczyła w obowiązkach. Ze swojej roli wywiązała się bardzo dobrze i nie jest to tylko moja ocena, bo gdyby było inaczej to strażacy nie zgłosiliby jej kandydatury. Wskazanie jej osoby przez środowisko jest najlepszą rekomendacją i życzę, aby nadal pracowała tak jak do tej pory, aby nasze jednostki były coraz lepsze zarówno w sprzęcie jak i wyszkoleniu.
– Na zakończenie przejdźmy do bardziej ogólnego tematu. W Sejmie leży projekt ustawy o OSP. Czy to dobry pomysł?
– Ustawa jest bardzo potrzebna. Sam wielokrotnie występowałem z inicjatywą docenienia strażaków. Dodatek emerytalny to ukłon w formie podziękowania za wiele lat społecznej służby z narażeniem życia. Poczekajmy jednak na jej ostateczne kształt, bo póki co ustawa nie została jeszcze procedowana w Sejmie. Na pewno jednak jest to krok w dobrym kierunku.