Turystyka filmowa jako marketing miejsc

Z Agnieszką Warchulińską, dziennikarką Radia Strefa FM oraz autorką książki „Piotrków Filmowy” i strony www.piotrkowfilmowy.pl, rozmawiamy o turystyce filmowej
– Czym jest turystyka filmowa?
– Najprościej możemy powiedzieć, że pod pojęciem turystyki filmowej kryje się aktywność polegająca na zwiedzaniu miast czy miejsc związanych z filmami, postaciami filmowymi oraz znanymi filmowcami. Turystyka filmowa, określana dziś mianem set jetting, obecnie stanowi najbardziej rozwojową gałąź branży turystycznej i marketingu miejsc. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że rocznie kilka milionów osób wybiera kierunki swych wakacji czy urlopów chcąc odwiedzić miejsca, w których powstawały zdjęcia do różnych, bardziej lub mniej znanych filmów lub seriali, to mamy też do czynienia z niesamowitym narzędziem promocyjnym. Znawcy tematu otwarcie mówią, że żadna reklama dziś tak nie nakręca ruchu turystycznego, jak właśnie filmowe produkcje. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od pomysłu, by turyści odwiedzający Los Angeles mogli przejść szlakiem adresów, pod którymi w Hollywood zamieszkują bądź zamieszkiwały filmowe gwiazdy. Z czasem pomysł tworzenia turystycznych szlaków filmowych wyszedł poza granice LA i przysłowiowa „magia kina” zawładnęła przemysłem turystycznym na całym świecie. Do Afryki lecimy zobaczyć plenery, w których powstawały „Gwiezdne wojny”, w Nowej Zelandii wędrujemy szlakiem miejsc, gdzie kręcono zdjęcia do „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”, w Szkocji z kolei szukamy śladów superprodukcji „Braveheart”, w Nowym Jorku chcemy przejść ulicami, które przemierzali bohaterowie serialu „Przyjaciele” czy „Seks w wielkim mieście”, a Europa… no cóż, Stary Kontynent to niezliczona liczba plenerów filmowych. Londyn kojarzy nam się z Jamesem Bondem, Rzym z „Rzymskimi wakacjami” Audrey Hepburn, Paryż i Barcelona z kolei z takimi ostatnimi hitami Woody’ego Allena jak „O północy w Paryżu” czy „Vicky, Cristina, Barcelona”. Któż dziś, w dobie Facebooka i Instagrama, nie chce pochwalić się przed znajomymi, że odwiedził miejsca, w których powstawały zdjęcia do któregoś ze znanych filmów i gdzie gościły gwiazdy. Każdy chce choć przez chwilę otrzeć się tę wspomnianą magie kina. Także władze samorządowe bardzo chętnie chwalą się tym, że to ich tereny wybierają filmowcy na plenery do swych produkcji. Turystyka filmowa to wyjątkowo dochodowa gałąź przemysłu podróżniczego i kulturalnej aktywności współczesnego człowieka.
– Film ma już ponad 100 lat, a turystyka jest znana od zawsze. Dlaczego te dwie kategorie ludzkiej aktywności spotkały się dopiero na początku XXI wieku?
– Turystyka, jako aktywna forma spędzania wolnego czasu w sposób wręcz masowy, tak naprawdę na dobre rozwinęła się w XX wieku, wtedy też narodziło się kino, być może potrzeba było czasu aby drogi tych dwóch dziedzin się zeszły. XXI wiek przyniósł nam też wiele technicznych nowinek – rozwój Internetu, mediów społecznościowych, fotograficznych aparatów cyfrowych, smartfonów, mamy łatwiejszy dostęp do informacji, w Polsce upowszechniło się znaczenie szeroko rozumianego marketingu, w tym marketingu miejsc, do tego jeszcze mamy cały wysyp prasy kolorowej i plotkarskiej. Dziś ludzie chcą wiedzieć jak najwięcej o swych idolach, identyfikują się z nimi, chcą odwiedzać miejsca, w których bywają i pracują ich ulubieni filmowcy, mało tego chcą się tymi wizytami chwalić wśród znajomych za pomocą czy to zdjęć czy filmików wrzucanych na Facebooka lub Instagrama. To wszystko sprawiło, że rozwinęła się turystyka filmowa, choć na Zachodzie była ona znana już od jakiegoś czasu. Obecnie po prostu stała się ona bardziej popularna i bardziej promowana niż kiedyś. Wielu też dostrzegło jej zalety marketingowe.
– Piotrków ma olbrzymi dorobek filmowy. Czy może Pani nam go przybliżyć?
– Nie bez przesady mogę powiedzieć, że mój rodzinny Piotrków Trybunalski to jedno z najbardziej filmowych miast w Polsce i w tej części Europy. Położony w samym sercu Polski, w województwie łódzkim, na styku wielu szlaków komunikacyjnych Piotrków wielokrotnie bywał miejscem pracy, zarówno polskich, jak i zagranicznych ekip filmowych. Łącznie w ciągu minionego stulecia w mieście zrealizowano zdjęcia do ponad 40 produkcji filmowych: 32 filmów pełnometrażowych, w tym 6 zagranicznych, 1 film krótkometrażowy oraz 10 seriali. Blisko trzydzieści ulic, placów, miejsc i obiektów Piotrkowa „zagrało” przed kamerami. Niektóre pojawiały się na ekranie przez kilkanaście sekund inne nawet przez kilkadziesiąt minut. Niezwykły urok piotrkowskich plenerów docenili najznakomitsi reżyserzy i zagrała pośród nich cała plejada znakomitych, polskich i zagranicznych gwiazd. Byli wśród nich – reżyserzy: Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Jerzy Hoffman, Juliusz Machulski, Tadeusz Konwicki, Władysław Pasikowski, Krzysztof Krauze, Filip Bajon, Tadeusz Chmielewski, Stanisław Różewicz, Janusz Morgenstern, Jerzy Passendrofer, Julian Dziedzina, Jan Łomnicki, Marek Piwowski, Franco de Pena, Peter Kasovitz, Leszek Wosiewicz, Radosław Piwowarski. Jeśli chodzi o aktorów to na planie w Piotrkowie pracowali między innymi: Robin Williams, Nina Siemaszko, Isabelle Huppert, Lambert Wilson, Jean-Philippe Écoffey, Stanisław Mikulski, Roman Kłosowski, Barbara Kwiatkowska, Wieńczysław Gliński, Aleksander Ford, Marek Perepeczko, Witold Pyrkosz, Daniel Olbrychski, Andrzej Łapicki, Barbara Brylska, Tadeusz Łomnicki, Ewa Wiśniewska, Magdalena Zawadzka, Krzysztof Chamiec, Jan Englert, Elżbieta Czyżewska, Andrzej Kopiczyński, Mieczysław Czechowicz, Emilia Krakowska, Piotr Fronczewski, Jan Machulski, Kazimierz Kaczor, Elżbieta Zającówna, Jacek Chmielnik Krzysztof Kiersznowski, Jerzy Radziwiłłowicz, Janusz Józefowicz, Krzysztof Kowalewski, Artur Żmijewski, Gustaw Holoubek, Bogusław Linda, Jan Jankowski, Leszek Teleszyński, Władysław Komar, Katarzyna Chrzanowska, Jacek Wójcicki, Edward Żentara, Bożena Adamkówna, Agata Rosińska, Wojciech Mann, Anna Cieślak, Rafał Maćkowiak, Olaf Lubaszenko, Łukasz Garlicki, Bartek Kasprzykowski, Alicja Bachleda-Curuś, Maja Ostaszewska, Mateusz Damięcki, Borys Szyc, Marcin Dorociński, Robert Więckiewicz, Kinga Preis, Natasza Urbańska, Ewa Wencel, Tomasz Karolak czy Andrzej Grabowski. Najbardziej znane filmowe tytuły, jakie kręcono w plenerach piotrkowskich to „Ewa chce spać”, „Vabank”, „Jakub kłamca”, „Listy do M 3”, „1920. Bitwa Warszawska”, „W ciemności”, „Przedwiośnie”, „Uprowadzenie Agaty”, „Psy”, „Akademia Pana Kleksa”, „Lawa”, „Masz na imię Justine”, „Biesy”, „Syzyfowe prace”, „Świadectwo urodzenia”, „Echo”, „Potem nastąpi cisza”, „Życie raz jeszcze”, „Cyrograf dojrzałości”, „Daens”, „Święta wojna”, „Niedziela sprawiedliwości”, „Opowieść Harleya”, „Misja specjalna”, „Nowy Jork czwarta rano”, „W cieniu nienawiści” oraz „Nie zaznasz spokoju”. Spośród seriali były to między innymi „Doktor Ewa”, „Jan Serce”, „Kanclerz”, „Ucieczka z miejsc ukochanych”, „Komediantka” czy „Przeprowadzki”. Warto też dodać, że większość filmów, do których zdjęcia kręcono w Piotrkowie zdobyła wiele nagród na międzynawowych festiwalach filmowych. Tytuły „Daens” i „W ciemności” walczyły nawet o Oskara. Z Piotrkowa pochodził Konrad Nałęcki, reżyser serialu „Czterej pancerni i pies”, aktor Mariusz Dmochowski, w Piotrkowie urodził się również Przemysław Bluszcz, Karolina Rosińska oraz Paweł Mantorski, kierownik produkcji takich hitów jak „Miodowe lata”, „Camera cafe”, „Londyńczycy” i „Ranczo”.
– Co zdecydowało o tym, że filmowcy tak chętnie wykorzystywali plenery tego miasta do realizowanych przez siebie filmów?
– Stare Miasto i łut szczęścia. Stanisław Różewicz, jeden z najznakomitszych polskich Piotrkowie: Piotrków (…) ma wspaniałą topografię. Jest bardzo fotogeniczny, jeśli chodzi o perspektywę, obrazy. Zaskakuje frontonami domów, ciekawymi podwórkami, przejściami, zabytkami historycznymi i kontrastami. Ponadto ten reżyser przyznawał też otwarcie, że bardzo lubił realizować filmowe ujęcia na piotrkowskim Rynku, bowiem jest on tak mały (jest to jeden z najmniejszych miejskich rynków w Polsce), iż wystarczy ustawić kamerę w jednym z jego rogów, by uchwycić w kadrze to miejsce w całości. Dzięki temu, że filmowcy odkryli piotrkowską Starówkę z czasem zaczęli też eksplorować inne miejsca. Oczywiście najpierw były to obszary położone na Starym Mieście poza rynkiem, później zaczęli wychodzić dalej, poza mury miejskie, do Śródmieścia i dalej, na dworzec kolejowy, ulicę Wojska Polskiego, cmentarze, do dawnej dzielnicy kolejowej położonej przy stacji towarowej aż wreszcie dotarli nawet na piotrkowskie lotnisko.
– Łódź jest stolicą polskiego filmu. Panuje przekonanie, że filmowcy kręcili tutaj filmy z prozaicznego powodu, bo mieli blisko. Z drugiej jednak strony można powiedzieć, że gdyby tutejsze tereny nie były atrakcyjne dla kamery filmowej to ludzie filmu zadaliby sobie trud poszukania ich w innym miejscu – niekoniecznie w łódzkiem. Który pogląd jest Pani bliższy?
– W Łodzi kręcono filmy, bo była tu wspomniana WFF i Łódzka Filmówka. Sądzę, że to nie miało nic wspólnego z odległościami. Jeżeli zaś mówimy o województwie, to w jakimś stopniu ta bliskość do wytwórni filmów mogła odgrywać pewną rolę, jednak nie przeceniałabym jej. Najważniejsza była i jest uroda plenerów. Filmowcy, jeśli jest taka potrzeba, dla odpowiedniego pleneru nawet tylko do jednej sceny potrafią przejechać dziesiątki kilometrów.
– W Polsce panuje niepisany zwyczaj, że na południe jeździ się w góry, na północ nad morze, a do centralnej Polski się nie jeździ, bo tam nie ma nic. Tymczasem mamy wiele unikatowych miejsc, zabytków, a do tego naprawdę wiele realizacji filmowych. Podejmowane są akcje promocyjne, np. łódzkie filmowe, ale mają one charakter symboliczny. Czy nie marzy się Pani wielka kampania promocyjna Łódzkie poprzez dorobek filmowy?
– Nie zgodzę się z opinią, że projekt „Łódzkie filmowe” ma charakter symboliczny. Od kilku lat w tym zakresie dzieje się bardzo dużo. Po pierwsze właśnie na dniach Łódź, która o to zabiegała, została uznana przez UNESCO za miasto filmowe i dołączyła do listy takich filmowych miast na świecie jak między innymi Rzym, Bradford czy Sydney. Po drugie działa Łódź Film Commission, instytucja (jedna z pięciu tego rodzaju komisji filmowych w kraju) która od kilku lat zajmuje się przybliżaniem regionu i pozyskiwaniem dla niego realizacji filmowych, prowadzi ona także bank lokacji, pozostaje w kontakcie ze studiami filmowymi i organizuje specjalne szkolenia dla przedstawicieli lokalnego samorządu z zakresu promocji miejsc poprzez dziedzictwo filmowe. Sama uczestniczyłam w takich szkoleniach, do udziału w których, w ramach wymiany doświadczeń marketingowych, zostali zaproszeni specjaliści z innych filmowych regionów kraju. W ubiegłym roku Piotrków Trybunalski, Tomaszów Mazowiecki, Wolbórz i Sulejów, za sprawą Stowarzyszenia Na Rzecz Inicjatyw Społecznych REGIO zostały wpisane na szlak turystyczny „Filmowe łódzkie” – w każdej z wymienionych miejscowości stanęły specjalne boxy filmowe, odbyły się również szkolenia dla przewodników z całego regionu, na których poznawali oni filmowe dziedzictwo województwa łódzkiego. Ponadto to samo stowarzyszenie wydało kilka publikacji, w tym przewodników, promujących „Filmowe łódzkie”. W tym roku od czerwca do października Muzeum Kinematografii w Łodzi przeprowadziło projekt „Odyseja Filmowa 2017”, w ramach której obok warsztatów filmowych dla młodzieży odbyły się również tematyczne spacery filmowe dla mieszkańców Łodzi, Piotrkowa Trybunalskiego, Tomaszowa Mazowieckiego i Rudy. W Piotrkowie Trybunalskim jeszcze w ubiegłym roku powstała pierwsza wizualnie zidentyfikowana trasa turystyczna – „Szlak filmowy” – obejmująca obszar Starego Miasta, a w kolejnych latach zostanie ona rozszerzona o te miejsca spoza Starówki, które w minionych latach były plenerami filmowymi. O szlaku tym pisała między innymi Gazeta Wyborcza w artykule z serii „Wakacyjny plener”, zatytułowanym „Filmowa wędrówka po Piotrkowie Trybunalskim”. Ponadto Piotrków, przy okazji obchodzonej w tym roku rocznicy 800-lecia, bardzo mocno promował swe filmowe dziedzictwo. O filmowym Piotrkowie powstały programy radiowe i telewizyjne. Trzykrotnie Polskie Radio Jedynka nadawał reportaż o filmowych dziejach miasta, w tym w słynnym „Lecie z Radiem”, Piotrków filmowy gościł także w programach TVP 2 „Pytanie na śniadanie” i TVP 3 Łódź „Łodzią po regionie” oraz był bohaterem programu TVP 1 „Zakochaj się w Polsce” i wspólnym cyklu Canal + i Discovery „Polska na filmowo”. W październiku marka „Piotrków filmowy” gościła na World Travel Show, czyli Międzynarodowych Targach Turystycznych, uchodzących za największą w Polsce promocyjną imprezę branży turystycznej. Sądzę więc, że wielka kampania promująca województwo łódzkie poprzez jego dorobek filmowy trwa już od kilku lat. A to, jakie miejscowości biorą w niej udział zależy już od ich przedstawicieli władz. Kto chce i potrafi ten korzysta.
– Robin Williams na planie filmu „Jakub Kłamca” zachwycił się piotrkowską starówką, mówiąc, że nigdy nie widział tak pięknej scenografii. Dopiero obsługa filmu wytłumaczyła wybitnemu aktorowi, że to nie scenografia tylko autentyk. Ta anegdota pokazuje, że mieszkamy w pięknych terenach i chyba niepotrzebnie mamy kompleksy.
– Musimy sobie coś wyjaśnić – z Robinem Williamsem to nie do końca było tak. Otóż amerykański aktor, gdy przyjechał do Piotrkowa był przekonany, że to, co widzi, to są dekoracje, niezwykle realistycznie ukazujące wygląd budynków z żydowskiego getta z czasów Holocaustu. Piotrkowska Starówka, gdzie zlokalizowano plan filmowy „Jakuba kłamcy” była wtedy jeszcze przed rewitalizacją i jej zabudowa nie prezentowała się najlepiej. Kiedy wyjaśniono Robinowi Williamsowi, że to nie filmowe dekoracje, a prawdziwe domy, w których mieszkają na co dzień ludzie był nieco zmieszany, podobnie zresztą, jak ówczesne władze miasta. To był sygnał, że najwyższa pora już zadbać o piotrkowskie Stare Miasto. Co do urody Piotrkowa, zwłaszcza tej najstarszej i najbardziej zabytkowej jego części to tak, jak powiedział ww. Stanisław Różewicz rzeczywiście zawsze zachwycała topografią i ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi, a dziś po rewitalizacji dodatkowo urzeka detalami i odnowionymi elewacjami domów. Już w 2010 roku Robert Więckiewicz, pracując na planie „W ciemności” u Agnieszki Holland, śmiał się, że tak odnowiona Starówka, przestanie wzbudzać zainteresowanie filmowców, zwłaszcza tych kręcących obrazy wojenne. Żartował nawet, że powinniśmy zakonserwować kilka gorszych budynków, nie remontować ich, na potrzeby filmowców. Na szczęście ten urok nasza Starówka wciąż rzuca na ludzi filmu, w lutym bieżącego roku nad jej urodą zachwycał się Tomasz Karolak, który kręcił w Piotrkowie zdjęcia do najnowszej części komedii „Listy do M 3”, i który, jak przyznawał w wywiadach, Piotrków odkrył i się nim zachwycił.
– Inowłódz, Poświętne, Spała to małe miejscowości, ale mogące się poszczycić dużym dorobkiem filmowym. Czy one także mogą stawiać na swoją promocję poprzez turystykę filmową?
– Skoro taki Lubomierz, liczący około 2 tys. mieszkańców, w którym nakręcono zdjęcia do trylogii Sylwestra Chęcińskiego o Pawlakach i Kargulach („Sami swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć”) mógł przez lata zbudować swą turystyczną markę w oparciu o tę produkcję to dlaczego nie mogą Inowłódz, Poświętne i Spała, których dorobek filmowy jest znaczenie bogatszy. Wszystko zależy od lokalnych władz i tego, czy chcą takiej promocji dla swych miejscowości i czy są w stanie opracować odpowiednią długoterminową strategię. Bo nie wystarczy tylko postawić tabliczkę z napisem „filmowa miejscowość” czy „filmowe miasto”, by mówić o promocji miejsca poprzez kręcone tu swego czasu filmy. Do tego jest potrzebna cała strategia marketingowa, poczynając od stworzenia oznakowanego szlaku zwiedzania filmowych miejsc, po ulotki, stronę internetową, wystawę tematyczną, nawiązującą do filmowych dziejów miejscowości czy imprezy z udziałem ludzi kina. Warto nawiązać kontakty z osobami z branży, ze studiami filmowymi, Filmoteką Narodową, Stowarzyszeniem Polskich Filmowców, szkołami filmowymi i wreszcie z wojewódzką komisją filmową, w przypadku województwa łódzkiego jest Łódź Film Commission, w celu pozyskania w kolejnych latach kolejnych lokacji filmowych w tych miejscowościach. Chodzi o to, by dalej kontynuować te filmowe dzieje miejsc i dopisywać do nich kolejne tytuły filmowe.
– Wymieniliśmy miejscowości, które są dosyć znane w regionie, ale kompletnie nieznany jest ich dorobek filmowy. Turyści ze zdziwieniem przyjmują informacje, że takie filmowe hity jak: Hubal, Jak rozpętałem II wojnę światową, Czterej Pancernych i Pies, Doktor Ewa były realizowane na naszych terenach w większości. Jak to zmienić?
– Nie zgodzę się z tą opinią. Od kilku lat ludzie już wiedzą, że łódzkie jest regionem bardzo filmowym. Złożyły się na to wspomniane przeze mnie już wcześniej działania na polu wojewódzkim, a także działania organizowane przez poszczególne samorządy i organizacje pozarządowe. Sama kilkakrotnie też uzupełniałam internetowe zasoby Filmoteki Narodowej na portalu fonoteka.pl dopisując do opublikowanych werków nazwy miejsc, w których powstawały dane kadry filmowe, brałam udział w szkoleniach dla przewodników, oprowadzałam turystów po filmowych zakątkach Piotrkowa Trybunalskiego, jak i brałam udział akcjach promujących filmowe dziedzictwo mojego miasta i regionu łódzkiego. Ważną rolę w tworzeniu turystyki filmowej odgrywają lokalne centra informacji turystycznej. Nam piotrkowianom kilka lat zajęło promowanie marki „Piotrków filmowy” i przedstawianie filmowego dziedzictwa miasta – dziś mogę jednak powiedzieć, że ta akcja się udała. Ostatnio rozmawiałam z Mariuszem Kuczewskim, scenarzystą filmu „Listy do M.3”, do którego część zdjęć powstała w Piotrkowie, i który mi powiedział, że umieścił akcję filmu w tym mieście między innymi dlatego, że to jest miasto tak bardzo filmowe. Mało tego potrafił nawet wymienić kilka tytułów filmowych, jakie tu kręcono. Jeśli Poświętne czy inna miejscowość naszego regionu chce, by postrzegano ją jako miejsce, gdzie powstawały zdjęcia do wielu filmów, czy to polskich czy zagranicznych, to jej władze i mieszkańcy sami muszą o tę promocję zadbać. Dziś to nie jest tak, że ktoś coś nam da gotowe na tacy. Jeśli chcemy coś osiągnąć to musimy na to zapracować. Zresztą kto, jak nie mieszkańcy tych miejscowości najlepiej będą wiedzieć, co się działo na ich terenie…
– W ostatnim czasie w Inowłodzu były realizowane zdjęcia do filmu „Korona królów”, który ma być hitem ramówki TVP. Tymczasem wiadomości o tym wydarzeniu brakuje w mediach. Czy to nie błąd?
– Jako dziennikarz mogę tylko powiedzieć, że tych informacji brakuje w mediach, bo producent serialu nie zadbał o odpowiednie relacje z tymi mediami. Jeżeli filmowcy nie zaproszą dziennikarzy na plan, nie zwołają konferencji prasowej, nie roześlą informacji do mediów to proszę zrozumieć dziennikarze zwyczajnie mogą o tym nie wiedzieć. Dziennikarze są tylko ludźmi, nie zawsze są w stanie dotrzeć do wszystkich informacji, nie mają, jak to się powszechnie uważa, wszędzie swych informatorów. Czasami tak się zdarza, że trzeba ich o czymś powiadomić, by mogli zająć się tematem. W przypadku realizacji produkcji filmowych rzetelny dziennikarz nie napisze czy nie zrobi relacji z wydarzenia jeśli osobiście nie pojedzie na plan, nie porozmawia z reżyserem czy aktorami. Przecież nie będzie konfabulował na temat kręconej produkcji. Jeśli filmowcy nie chcą spotkać się z dziennikarzami to nie ma się czemu dziwić, że o danym filmie czy serialu trudno znaleźć jakieś informacje w mediach. Oczywiście znaczna część dzisiejszych ekip doskonale zdaje sobie z tego sprawę, wie że organizując na planie tak zwany dzień otwarty dla mediów zapewnia sobie doskonałą nieodpłatną promocję.
– W Polsce jest wiele festiwali filmowych, ale brakuje festiwalu plenerów filmowych. Może utworzenie takiego festiwalu byłoby dobrą formą na promocję regionu. Taki festiwal byłby nie tylko możliwością pokazania, w jakich plenerach był realizowany film, ale także swego rodzaju targiem, na którym nawiązywałoby się znajomości i podpisywało umowy na realizacje kolejnych filmów. Gminy mogłyby przed całym środowiskiem filmowym pokazywać swoje atuty krajobrazowe. Plener wbrew pozorom jest istotnym aktorem w filmie. Gdyby nie było plenerów to nadal mielibyśmy tylko teatr. Co Pani sądzi o takim pomyśle?
– Czemu nie, wszystko zależy od tego jak miałby ten festiwal wyglądać, jaka byłaby jego formuła, ile dni miałby trwać i przede wszystkim czy miałby się odbywać w jednym miejscu czy mieście, czy też wędrowałby jako cykliczne wydarzenie co roku do innego miejsca. Z pewności byłoby to przedsięwzięcie wymagające sporo pracy i zaangażowania wielu osób.
– Czy turystyka filmowa może być źródłem dochodu dla mieszkańców?
– Oczywiście, że tak. Generuje ona także nowe miejsca pracy. Przecież takiego turystę trzeba oprowadzić po filmowych miejscach, musi on mieć, gdzie zaparkować swoje auto czy autokar, chce na miejscu dobrze zjeść, kupić pamiątki, skorzystać z toalety, a niekiedy nawet przenocować w hotelu czy pensjonacie. Przy okazji można mu zaoferować inne atrakcje. Na turystyce filmowej zarabiają przewodnicy, restauratorzy, hotelarze, sklepy – zarówno te duże, jak i małe, twórcy pamiątek, właściciele parkingów i wiele innych jeszcze osób.
– Od wielu lat zajmuje się pani filmami. Jaka informacja Panią najbardziej zaskoczyła w czasie poszukiwań historii związanych z filmami.
– Takich informacji było wiele. Najbardziej jednak zaskakującą była ta związana z nominacją belgijskiego filmu „Daens”, w dużej części nakręconego w 1991 roku w plenerach Piotrkowa Trybunalskiego, do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, czyli Oskara oraz fakt, że twórca tego filmu, reżyser Stijn Coninx, za owe dzieło otrzymał z rąk królowej belgijskiej tytuł arystokratyczny. „Daens” był więc pierwszym piotrkowskim filmem nominowanym do Oskara. Niestety tę najbardziej pożądaną w świecie filmu złotą statuetkę przegrał ze słynnymi „Indochinami” z Catherine Deneuve.
– Jakie jest Pani największe marzenie związane z plenerami filmowymi?
– Nie będę oryginalna jeśli powiem, że chciałabym aby moje rodzinne miasto jeszcze częściej grało w filmach, by zagraniczni twórcy chcieli w Piotrkowie realizować zdjęcia do swych produkcji i by w końcu jakiś z filmów, do którego swych plenerów użyczy Piotrków zdobył wreszcie tego słynnego na cały świat Oskara.
Super artykuł 🙂
Super wywiad
Na prawdę super wywiad. ☺
Z tego co kojarzę to jeszcze był w Piotrkowie śp. Krzysztof Kolberger. Podczas czytania inwokacja przez okno widać piotrkowskie ulice….A artykuł super.
Tak, Kolberger grał w „Panu Tadeuszu”, a Piotrków udawał Paryż.