17 grudnia – Dzień Bez Przekleństw

Dziś obchodzimy nietypowe, ale chyba potrzebne święto
O wulgaryzacji języka powszechnego nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Zgodnie ze słownikową definicją „przekleństwo” to obelżywy, wulgarny wyraz używany w stosunku do kogoś lub dla wyrażenia gniewu, złości. Zaś słowo „wulgarny” definiowane jest jako prostackie, ordynarne. W naszym języku codziennym rozpowszechniły się już do takiego stopnia, że zatraciły swoje pierwotne znaczenie i stały się formą znaku interpunkcyjnego, wtrącanego w prawie każde zdanie.
Nie pomagają też w kształtowaniu kultury języka także media, szczególnie tabloidowe, które posługując się prostackim językiem poniekąd doprowadzają do obniżenia językowej kultury. Funkcją wulgaryzmów jest wyrażenie określonego, zazwyczaj negatywnego stanu emocjonalnego. Przekleństwa są formą frustracji. Obserwując jednak tzw. język ulicy można odnieść wrażenie, że wszyscy wokół są wiecznie sfrustrowani i w negatywnych emocjach. Nadużywanie więc wulgaryzmów przeczy ich pierwotnej funkcji. Zamiast nich można przecież używać wielu zapominanych już dziś słów w języku polskim, które wyrażają frustrację jak np. kruca bomba. Chyba najbardziej znanym przykładem ze świata kultury z użyciem tego przekleństwa jest film pt. Vabank, w którym jeden z bohaterów wiecznie sfrustrowany powtarza wkoło: – mało czasu, kruca bomba. Akcja tego filmu dzieje się w okresie dwudziestolecia międzywojennego, w którym królował miejski folklor i język. Z tego okresu pochodzi wiele piosenek z tzw. warszawskiej ulicy, na które ze względu na fikuśne przekleństwa mówiło się „szemrane kawałki”. Bardzo ładna nazwa na określenie obelżywych piosenek. A skoro jesteśmy już w okresie międzywojennym to warto przypomnieć wiersz Juliana Tuwima, w którym aż roi się od obelżywych sformułowań, ale podane są one w takiej formie, że nie rażą i mają swoje „merytoryczne” uzasadnienie. Zatem jeśli już przeklinamy to róbmy to z uzasadnieniem, a nie poniekąd w formie znaku interpunkcyjnego. To tyle tych morałów, a póki co zapraszamy do lektury wiersza Juliana Tuwima. Uczmy się przeklinać od najlepszych.
Julian Tuwim
Absztyfikanci Grubej Berty I katowickie węglokopy, I borysławskie naftowierty, I lodzermensche, bycze chłopy. Warszawskie bubki, żygolaki Z szajką wytwornych pind na kupę, Rębajły, franty, zabijaki, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Izraelitcy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance, Co w Bochni, Stryju i Krakowie Szerzycie kulturalną francę ! Którzy chlipiecie z “Naje Fraje” Swą intelektualną zupę, Mądrale, oczytane faje, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item aryjskie rzeczoznawce, Wypierdy germańskiego ducha (Gdy swoją krew i waszą sprawdzę, Werzcie mi, jedna będzie jucha), Karne pętaki i szturmowcy, Zuchy z Makabi czy z Owupe, I rekordziści, i sportowcy, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Socjały nudne i ponure, Pedeki, neokatoliki, Podskakiwacze pod kulturę, Czciciele radia i fizyki, Uczone małpy, ścisłowiedy, Co oglądacie świat przez lupę I wszystko wiecie: co, jak, kiedy, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item ów belfer szkoły żeńskiej, Co dużo chciałby, a nie może, Item profesor Cy… wileński (Pan wie już za co, profesorze !) I ty za młodu nie dorżnięta Megiero, co masz taki tupet, Że szczujesz na mnie swe szczenięta; Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item Syjontki palestyńskie, Haluce, co lejecie tkliwie Starozakonne łzy kretyńskie, Że “szumią jodły w Tel-Avivie”, I wszechsłowiańscy marzyciele, Zebrani w malowniczą trupę Z byle mistycznym kpem na czele, Całujcie mnie wszyscy w dupę. I ty fortuny skurwysynu, Gówniarzu uperfumowany, Co splendor oraz spleen Londynu Nosisz na gębie zakazanej, I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, A srać chodziłeś pod chałupę, Ty, wypasiony na Ikacu, Całujcie mnie wszyscy w dupę. Item ględziarze i bajdury, Ciągnący z nieba grubą rętę, O, łapiduchy z Jasnej Góry, Z Góry Kalwarii parchy święte, I ty, księżuniu, co kutasa Zawiązanego masz na supeł, Żeby ci czasem nie pohasał, Całujcie mnie wszyscy w dupę. I wy, o których zapomniałem, Lub pominąłem was przez litość, Albo dlatego, że się bałem, Albo, że taka was obfitość, I ty, cenzorze, co za wiersz ten Zapewne skarzesz mnie na ciupę, Iżem się stał świntuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę !…
????
Niektórzy tego dnia nie będą wiedzieli jak się odezwać☺