autor wpisu: Autor | komentarzy (0)
Niesamowity wyczyn Tomasza Stasiewicza w X kolejce Rzeczyckiej Lidze Halowej
X kolejka Rzeczyckiej Ligi Halowej stała pod znakiem kłopotów faworytów, którzy męczyli się z teoretycznie słabszymi drużynami oraz historycznego występu Tomasza Stasiewcza z MegaMed-u. Jako pierwszy zawodnik w historii tej ligi strzelił w jednym meczu aż 12 bramek.
W pierwszej parze zmierzyli się sprawcy piątkowej sensacji, czyli Zawady, którzy nieoczekiwanie pokonali lidera – Struga Personal, a po drugiej stronie boiska stanęła Ęklawa Tomaszów Maz. Mimo, że piątkowy bohater, czyli bramkarz Zawad – Rzeczycki Sławomir zapowiadał, że stoczony piątkowy bój nie powinien mieć większego znaczenia dla sobotniego pojedynku to jednak miał. Zawady miały najkrótszy czas na regenerację i było to widać w ich grze. Wprawdzie do przerwy bohaterowie piątkowego wieczoru prowadzili, ale zdobyta po przerwie bramka przez Ęklawę dała remis i stagnację w grze. Nie było widać tej waleczności, która rzucała się w oczy w piątek. W końcówce meczu niezawodny Mateusz Binienda wyprowadził jednak swoją drużynę na prowadzenie, a gdy na 3:1 podwyższył po ładnej akcji z rzutu rożnego Przemysław Zawada stało się jasne, że zwycięstwo jednak uda się wywalczyć. Do końca wynik nie uległ już zmianie. Zawady pokonały Ęklawę (3:1) i nadal liczą się walce o podium.
W drugim meczu zagrali Red Bull Power Cielądz i RTS Czerwonka. Przed meczem nie wykluczaliśmy niespodzianki, bo faworytem tego meczu była na pewno drużyna z Cielądza, ale już w piątkowym spotkaniu pokazali, że mają lekki kryzys. Do tego przyjechali w sobotę w okrojonym składzie. RTS Czerwonka jest z kolei na fali wznoszącej, więc niespodzianka nie była wykluczona. Już do przerwy prowadzenie zawodników w czerwonych koszulkach było wyraźne (0:2), ale gdy po przerwie bramkę zdobył RBP wydawało się, że wszystko wraca do normy. Tak się jednak nie stało. Kolejne dwie bramki RTS sprawiły, że drużyna z Cielądza musiała pogodzić się z porażką i mocno skomplikowała sobie drogę w walce o podium.
Dla Faworytów mecz z Oldboyem miał być formalnością, ale okazał się męczarnią. Do przerwy utrzymywał się remis, a zwycięską bramkę udało im się strzelić dopiero na 4 minuty przed końcem spotkania. Tak naprawdę wynik mógł być inny, gdyby Oldboy miał lepszą skuteczność. Faworyci kompletnie nie przypominali imponującej skutecznością drużyny z ostatnich spotkań. Pytanie jest następujące. Czy to wynik obniżki formy, czy kłopoty ze zmotywowaniem się na słabszego przeciwnika? Odpowiedź poznamy już w piątek, bo rozgrywki wkraczają w decydującą fazę i Faworytów czekają w ostatnich trzech meczach bardzo trudne pojedynki.
Pojedynek Dino Team i Nafty Gaz Piła zapowiadał się jako wyrównany i tak też był. Dwukrotnie w tym meczu na prowadzenie wychodziła NFG, ale ostatnie słowo należało do Dino Team. Na 3 minuty przed końcem doprowadzili do wyrównania, a na 2 minuty wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali. To było niezwykle cenne zwycięstwo w kontekście kwalifikacji do Pucharu Ligi, bo 3 punkty zostały wywalczone w spotkaniu z bezpośrednim rywalem.
Wiechnowice i KonoTeam miały stworzyć również wyrównane spotkanie, ale przeciwieństwie do swoich poprzedników, którzy toczyli mecz w stylu „bramka za bramkę” ten mecz był jednostronnym widowiskiem. Do przerwy Wiechnowice prowadziły już wysoko (5:2), a po przerwie tylko zawodnicy tej drużyny strzelali bramki, więc ostatecznie pojedynek zakończył się ich wysokim zwycięstwem (9:2). Przed meczem zapowiadaliśmy, że będzie to mecz ostatniej szansy dla tej drużyny, aby włączyć się do walki o kwalifikację do Pucharu Ligi. Wygrywając, wracają do gry.
W ostatnim meczu MegaMed zmierzył się ze Świętymi z Bostonu, a poprawniej byłoby napisać, że to Tomasz Stasiewicz zmierzył się ze Świętymi z Bostonu. Hat trick zdobył w zaledwie 180 sekund od pierwszego gwizdka sędziego. Pierwsza bramka padła już po 12 sekundach gry. Do przerwy (6:0) wszystkie bramki zdobył ten zawodnik. Dopiero ósma bramka w tym meczu była autorstwa innego zawodnika – Rafała Bednarka. Mecz ostatecznie zakończył się bardzo wysokim zwycięstwem MegaMed-u (15:1), a 12 bramek było autorstwa Tomasza Stasiewicza. Na wyróżnienie zasługuje bramka nr 8, którą strzelił z półobrotu. Dzięki temu zwycięstwu oraz fakcie, że Struga Personal pauzowała w X kolejce MegaMed został samodzielnym liderem Rzeczyckiej Ligi Halowej.
Tak naprawdę jednak wszystko co do tej pory się wydarzyło było preludium. Przed nami 3 ostatnie kolejki. Nie ma już miejsca na błąd. Każda kolejka porażka sprawi, że na odrobienie strat będzie już za późno. W ostatnich trzech kolejkach czeka nas mnóstwo szlagierowych pojedynków, a czarnym koniem finiszu może być RTS Czerwonka, która ma najlepszy terminarz i jeśli wykorzysta sytuację może zakończyć ligę na podium.