Co drzewiecki zamkowy wychodek ma wspólnego z powiedzeniem „Francja-elegancja”?
W polskiej tradycji bardzo popularne jest powiedzenie "Francja - elegancja", które jakoby miało oddawać szacunek dla wyższego poziomu kultury francuskiej - tej osobistej też. Mało jednak kto wie, że jeżeli chodzi o kulturę osobistą to było wręcz odwrotnie. To Francuzi uczyli się od nas dbania o nią, a przypadkiem najlepszym z możliwych jest Henryk Walezy - pierwszy elekcyjny król Polski. A co to ma wspólnego z Drzewicą?
Budowę zamku w Drzewicy datuje się na lata 1527-1535. Dzisiejsza wizytówka Drzewicy jest bardzo dobrze znana, ale warto przystanąć przy niej na dłużej, szczególnie po południowej stronie. Patrząc do góry, zobaczymy coś na kształt betonowej rynny. To nic innego jest element toalety, która odprowadzała nieczystości wprost do fosy.
Historia budowy zamku w Drzewicy jest mnie więcej znana, ale mniej znana jest dokumentacja architektoniczna. Mówi się wręcz o jej braku, co utrudnia ewentualną rekonstrukcję zamku. Tym samym, próżne są poszukiwania dokumentacji budowy tzw. wychodka na zamku w Drzewicy. Czy powstał wraz w budową zamku? Czy może jest efektem późniejszej przebudowy? Pewne hipotezy możemy stawiać jedynie w oparciu o inne zamki w Polsce i do tego potrzebny nam jest właśnie Henryk Walezy.
Gdy przybył do Polski na Wawel był bardzo zaskoczony samym zamkiem, jego konstrukcją i rozmachem. A już w stan totalnego osłupienia wprowadziły go toalety na zamku, ponieważ we Francji ów element architektoniczny w ogóle nie był znany. Potrzeby fizjologiczne załatwiało się gdzie popadnie. Legenda głosi, że kobiety były uprzywilejowane w tej sferze, ponieważ pod szerokimi stelażami sukien nie nosiły bielizny, wiec wystarczyło tylko stanąć na chwilę i wypróżnić się na stojąco w miejscu gdzie się stało. Kiedy więc Henryk Walezy przybył do Polski, a było to w 1574 r. spotkał się z obyczajami, o których nawet nie wiedział, że istnieją. Było to prawie 40 lat po zakończeniu budowy zamku w Drzewicy.
Maciej Drzewicki – arcybiskup gnieźnieński i Prymas Polski, a także – co nas tym momencie najbardziej interesuje – pomysłodawca i sponsor budowy zamku w Drzewicy z racji pełnionych funkcji kościelnych i państwowych na Wawelu bywał i z racji bliskiej dostępności do osoby Króla królewskie wychodki widzieć musiał, a może nawet i korzystał. Czy królewskie toalety na tyle go zainspirowały, że kazał zaprojektować je także na swoim zamku – tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Faktem jest jednak bezspornym, że w chwili przybycia Henryka Walezego w Polsce korzystanie z toalety było czymś naturalnym, a we Francji nieznanym. Zwiedzając zatem zamek w Drzewicy warto spojrzeć do góry i uśmiechnąć się, że w prawdopodobnie w XVI-wiecznej Drzewicy były pomieszczenie, o których się nie śniło królom francuskim, ale to nie koniec tej historii.
Jak głoszą kronikarze, Henryk Walezy po ucieczce z Polski wprowadził we Francji budowę toalet, ale powodów do satysfakcji osobistej z tego powodu mieć nie możemy. Jak wiemy z historii, Henryk Walezy został śmiertelnie raniony właśnie w toalecie. 1 sierpnia 1589 r. dominikanin Jacques Clement poprosił o audiencję królewską. Miało to miejsce w Saint-Cloud. Audiencja odbyła się, gdy Henryk Walezy siedział na… sedesie. Zajęty czytaniem listów przywiezionych przez dominikanina został przezeń pchnięty nożem w podbrzusze, by nazajutrz umrzeć. O ewentualnych morderstw dokonanych w toalecie na zamku w Drzewicy na razie historycy milczą.