Św. Rodzina wróciła do korzeni, czyli ze Studzianny do Nieznamierowic

Kopia Obrazu św. Rodziny ze Studzianny trafiła do kościoła św. Andrzeja Apostoła w Nieznamierowicach i w ten symboliczny sposób historia zatoczyła koło
Obraz św. Rodziny w Studziannie to jeden z najważniejszych obiektów religijnego kultu – nie tylko w centralnej Polsce. Zainagurowane w kwietniu br. Jerycho Rodzin, o którym pisaliśmy w artykule pt. Ze Studzianny na całą Diecezję Radomską. „Jerycho rodzin” zainaugurowało, ożywiło na nowo powiązania między regionami, a szczególnie przez wydarzenia, które miały miejsce kilka dni temu w Niezamierowicach (Gmina Rusinów), gdzie w ramach „Jerycha Rodzin” ponownie trafił tutaj obraz św. Rodziny. Można by nawet rzec, że Św. Rodzina ponownie powróciła w rodzinne strony
Legendarny obraz Św. Rodziny pierwotnie wisiał w niezamierowickim dworku nad Drzewiczką. Helena Konstancja, trzecia żona Albretcha Starołęskięgo, z którym miał syna Jana Stanisława – czołową postać w kształtowaniu się nowego sanktuarium w Studziannie darzyła go szczególną czcią. Jak relacjonuje wybitny kronikarz Ks. Władysław Nater, cyt. „… matka jego, mając wielkie nabożeństwo do św. Józefa, woziła ze sobą ów cenny wizerunek, ilekroć jeździła z Nieznamierowic do Studzianny, aby w podróży czuć się bezpieczniejszą pod opieką Świętego Oblubieńca Bogarodzicy. Tym samym stawała się jedną z pierwszych czcicielek budzącego się na ziemiach polskich kultu św. Józefa. I wreszcie stało się, że cenna rodzinna pamiątka zawisła na zawsze w dworze studziańskim. Nastąpiło to około 1657 r.” Nie czas i miejsce, aby teraz opisywać początki kultu św. Rodziny w Studziannie. Zainteresowanych odsyłamy do naszego artykułu pt. 13 grudnia wszystko się zaczęło.
Z kart historii wiemy zatem jak obraz z Niezamierowic trafił do Studzianny, ale powiązań jeszcze jeszcze więcej. W Studziannie każdy zna wiersz Teofila Lenartowicza pt. Najświętsza Marya Panna Studzienniecka, w którym liryk mazowiecki opisuje historię powstania sanktuarium w Studziannie. Któż nie zna tego fragmentu?
„Był pagórek piaszczysty, na nim każdej wiosny
złociły się dziewanny i szumiały sosny
Na to wzgórze przed laty trzy dziewczątka młode
Co w dzień świąteczny poszły tańczyć na gospodę.
Nagabane przez dzikie żołnierstwo pijane,
Schroniły się pod sosny śnieżycą owiane;
Spoczęły w śniegu, dłońmi się wzajem objęły,
Płakały długo, ciężko i wreszcie zasnęły;
Zasnęły – lecz się więcej nie ockły na ziemi
Śnieg usypał wysoką mogiłę nad niemi,
Miesiąc chłodny posrebrzył święcąc na dąbrową.
A sosna zaśpiewała głuchą pieśń grobową”
Ten fragment czyta się w Studziannie pielgrzymom i turystom od pokoleń. Tymczasem warto także zapoznać się z historią kościoła w Nieznamierowicach, gdzie z kolei opowiada się taką historię.
– Z budową kościoła jest związana miejscowa legenda przewrotnie zatytułowana „O wiórze”. Pewnego zimowego wieczoru roku pańskiego 1640 w karczmie w okolicach Studziannej stanęły na nocleg trzy panny. Czasy już wówczas były niebezpieczne, panny samotne, a do karczmy wpadli pijani żołdacy. Kobiety, ratując swój honor, salwowały się ucieczką, a noc była wyjątkowo mroźna. Nie było nadziei, aby panny w cienkich koszulach nie zamarzły. O poranku na placu kościelnym w Nieznamierowicach zebrali się pracownicy. Zaplanowano ociosywanie bali pod budowę kościoła. Kiedy jeden z cieśli rozpoczął pracę, spod jego topora wypadł pierwszy wiór z drewna. O dziwo nie opadł na ziemię, a uniósł się w powietrze i zaczął płynąć po niebie. Spadł dopiero 30 km dalej w Studziannej. W miejscu jego upadku, pod śniegiem, znaleziono zmarznięte trzy panny. Dla upamiętnienia tych niezwykłych wydarzeń w pobliskiej Studziannej powstało jedno z najważniejszych sanktuariów centralnej Polski – czytamy na stronie Ziemia Odrowążów.
I o to kolejny dowód jak historia łączy dwie pozornie niezwiązane ze sobą miejscowości o bardzo bogatej historii. Teraz te dwie miejscowości znów się połączyły w ramach diecezjalnej akcji „Jerycho Rodzin”. W symboliczny sposób obraz św. Rodziny, który ponad trzy wieki temu podróżował między Nieznamierowicami, a Studzianną ponownie przybył do miejsca, z którego się wywodzi, dając dowód, że historia jest ważniejsza niż administracyjne granice.
Od początku istnienia naszego portalu podkreślamy związki między sąsiednimi powiatami. Od wieków region opoczyński i przysuski przenikają się nawzajem wspólną historią i kulturą i właśnie otrzymaliśmy kolejny dowód na potwierdzenie tej tezy.