Przejazdy kolejowe wciąż śmiertelnie groźne. Czyja to wina?
Wczorajszy tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym w Gminie Będków w wyniku którego śmierć poniosły dwie osoby wywołał poruszenie opinii publicznej. Tak jest zawsze, gdy pod kołami pociągu giną kierowcy i pasażerowie aut, w których podróżowali. Najgorsze jest to, że mija jakiś czas i znów dochodzi do tragedii praktycznie w takich samych okolicznościach. Znów ktoś zlekceważył znaki, sygnalizację ostrzegawczą i zginął pod kołami pociągu
Przyczyny wczorajszego wypadku, o którym informowaliśmy w artykule pt. Śmiertelny wypadek na przejeździe kolejowym nie są jeszcze znane. Wyjaśni je postępowanie prokuratorskie. W kabinie maszynisty na pewno była kamera, z której nagranie będzie dowodem w jakich okolicznościach doszło do wypadku.
W taki właśnie sposób ustalono przyczyny tragicznego wypadku, który miał miejsce 19 lutego 2019 r. na przejeździe w miejscowości Ciebłowicie w Powiecie Tomaszowskim. Informowaliśmy o tym w artykule pt. Postępowanie karne w sprawie tragedii na przejeździe kolejowym w Ciebłowicach zakończone. Wówczas też zginęły dwie osoby, a przyczyną wypadku było zignorowanie znaku „STOP” i wjechanie wprost pod jadący pociąg. Na przestrzeni półtora roku na terenie Powiatu Tomaszowskiego pod kołami pociągów zginęły cztery osoby.
Taka sama przyczyną doprowadziła do wypadku, który miał miejsce w miejscowości Skronina w Powiecie Opoczyńskim, w którym również ucierpiały dwie osoby. Nie zginęły na miejscu tylko dlatego, że poróżowały autobusem, a nie samochodem osobowym. Pisaliśmy o tym wypadku w artykule pt. Autobus wjechał pod lokomotywę. Pociągi na trasie Opoczno- Końskie nie kursują. Chyba nie trudno sobie wyobrazić to stałoby się, gdyby autobus wówczas był pełen ludzi. Tych wypadków można było uniknąć, gdyby tylko kierowcy przestrzegali znaków drogowych. To jednak nie wszystkie nieszczęścia związane z przejazdami kolejowymi.
W marcu tego roku na przejeździe kolejowym w Drzewicy, kierowca mając we krwi ponad 2 promile alkoholu doprowadził do wypadku. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że akurat nie jechał pociąg, pod kołami którego z pewnością straciłby życie. Pisaliśmy o tym wypadku w artykule pt. Pijany kierowca dachował na przejeździe kolejowym w Drzewicy.
Samochód osobowy w zderzeniu z pociągiem nie ma żadnych szans. Od lat w całym kraju przejazdy kolejowe są przebudowywane. Poprawia się widoczność – tam gdzie to jest możliwe, stawia się sygnalizatory lub szlabany, które – jak się okazuje – również nie są doskonałym zabezpieczeniem. W tym roku doszło przecież do głośnego wypadku na strzeżonym przejeździe kolejowym koło Zbąszynia w woj. wielkopolskim. Przy opuszczonym szlabanie kierowca TIR-a wjechał wprost pod nadjeżdżający pociąg. Z kolei w kwietniu 2019 r. w Puszczykowie kierowca karetki również wjechał na tory na strzeżonym przejeździe kolejowym, doprowadzając do tragicznego w skutkach wypadku. Wróćmy jednak na nasz teren.
W ciągu dwóch ostatnich lat doszło w naszym regionie do 5 wypadków, w których zginęły 4 osoby, a trzy zostały ranne. W jednym przypadku kierowca był na dodatek pijany. W większości tych zdarzeń przyczyną wypadku było zlekceważenie obowiązujących na przejazdach znaków drogowych. Czasami po prostu trzeba się zastanowić nad sankcjami jakie grożą w wyniku nieprzestrzegania przepisów drogowych. Można zgonić wszystko na niestrzeżone przejazdy, ale czy aby na pewno?
Mało prawdopodobnym jest, aby za każdym znakiem „STOP” na przejeździe kolejowym czaił się policjant z mandatem, ale jak pokazuje życie śmierć czai się w tych miejscach znacznie częściej. Zanim wjedziesz na przejazd po prostu pomyśl, bo pociąg to nie samochód osobowy i nie zatrzyma się na kilkudziesięciu metrach. Przed śmiercią na torach chronią nie szlabany, ale myślenie i przestrzeganie przepisów.