Mundur noszę po to, aby służyć innym ludziom
Rozmowa z Barbarą Stępień - Rzecznikiem Prasowym Komendy Powiatowej Policji w Opocznie na temat pracy kobiety w Policji
– Dlaczego Pani wyborem zawodowym stała się praca w Policji?
– Jak powiem, że bardzo chciałam to będzie wiarygodne?
– Ale z jakich powodów?
– Nie miałam żadnych „korzeni” policyjnych w rodzinie. Jestem jedną policjantką w rodzinie. Zawsze mnie fascynowała praca w Policji. Interesowałam się pracą Policji. Na studiach zaczęłam myśleć już poważniej nad wyborem tej drogi zawodowej. Na zasadzie: A dlaczego nie? Chciałam poprzez swoją pracę pomagać innym. Wiem, że to brzmi pompatycznie, ale ja tak po prostu czuję. Lubię ludzi, lubię im pomagać, a praca w Policji na pewno to ułatwia.
– Wspomniała Pani, że „powołanie policyjne” rodziło się na studiach. Czy wówczas był to popularny pomysł na pracę zawodową wśród płci pięknej?
– Nie wydaje mi się. W sumie to nawet nie było takich rozmów, choć jedna z moich koleżanek również wybrała służbę w Policji i także pracuje w garnizonie łódzkim. Mój wybór był świadomy i przemyślany. Miałam praktyki w Policyjnej Izbie Dziecka i poznałam tam fantastyczną policjantkę. Myślę, że była ona dodatkowym katalizatorem mojej motywacji. Pamiętam także mojego dziadka, który był wojskowym. Jako dziecko przymierzałam jego czapkę i marzyłam, o tym aby też mieć taki mundur. I mam tylko nie zielony, a niebieski, który z dumą noszę.
– A jak rodzina właśnie podeszła do tej decyzji?
– Mam wielkie szczęście, że mam rodziców, którzy są mądrymi ludźmi. Nigdy mnie i mojemu bratu niczego nie narzucali. Nigdy od nich nie usłyszałam zdań w stylu: Co ty robisz? To nie dla dziewczyn. Idź, pracuj w szkole itp. Powiedzieli mi, że skoro wybrałam taką drogę to będą mi kibicować i zawsze mogę na nich liczyć. I tak jest do dnia dzisiejszego.
– Czy pamięta Pani swój pierwszy dzień w pracy?
– Służbę podjęłam w Komendzie Powiatowej w Wieliczce. Zostałam skierowana do Zespołu ds. Nieletnich i Patologii. Były tam dwie doświadczone policjantki. Z jednej strony się bałam, ale z drugiej miałam niesamowitą ekscytację i motywacje do pracy – żeby tyko jak najwięcej się nauczyć. Przyjęły mnie bardzo serdecznie, o czym świadczy fakt, że pracowałyśmy nie tylko ze sobą, ale również się przyjaźniłyśmy. Kiedy jedna z nich odeszła na emeryturę to było mi po prostu przykro.
– Dla osoby młodej, która przychodzi do bardzo specyficznej pracy z pewnością ważne są wzory, które chciałoby się naśladować. Czy miała Pani takie w początkowym okresie pracy?
– Przede wszystkim nie bałam się zadawać pytań. Nie wstydziłam się czegoś nie wiedzieć. Pisałam pismo to dawałam je do sprawdzenia. Zależało mi, aby moje sprawy, moje dokumenty były dobrze przygotowane. Moi koledzy doceniali to, że jestem chłonna wiedzy i nie boję się pytać. W tej pracy jest to bardzo ważne. Nie udajmy, że wiemy wszystko. Dziś, po 18 latach w Policji nigdy nie powiem, że wiem wszystko. Cofając się w czasie do początków mojej służby muszę powiedzieć, że trafiłam na dobrą Komendę. Zresztą nadal tak jest. Od 2008 roku pełnię służbę w Opocznie, moim rodzinnym mieście. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że w obu jednostkach trafiałam na dobrych, oddanych służbie ludzi.
– Czy Pani wyobrażenie o pracy w Policji było zgodne z tym co Pani zobaczyła już „od środka”. Może inaczej, czy zderzyła się Pani z tzw. rzeczywistością?
– Szczerze mówiąc to nie miałam jakiegoś wyobrażenia. Czy byłam rozczarowana? Nie. Byłam zafascynowana. Jestem do dziś pasjonatką tej pracy, więc może wynika to z tego, że podchodzę bardzo emocjonalnie do swojej pracy. Wciąż jestem dumna z tego co robię i wciąż lubię to co robię, a to niezwykle ważne. Każdemu życzę aby wykonywał pracę nie tylko po to aby zarobić na życie, ale aby praca była przyjemnością, a nie smutnym obowiązkiem. Mam to szczęście. Robię to co lubię i jeszcze mi za to płacą.
– Czy pamięta Pani swoją pierwszą interwencję?
– Nie pamiętam już czy to była pierwsza interwencja, ale ta utkwiła mi w pamięci. Było to wezwanie do awantury domowej. Pijany mężczyzna groził żonie siekierą. Pojechałam z dwoma rosłymi i doświadczonymi policjantami. Koledzy mi powiedzieli, abym za bardzo się nie wychylała, bo może być niebezpiecznie. Pierwsza zasada przy takich interwencjach to spodziewanie się wszystkiego i bycie przygotowanym na różne scenariusze. Ważna jest też próba wyciszenia osoby agresywnej – oczywiście o ile jest to możliwe. Pamiętam, że wtedy jakakolwiek próba rozmowy moich kolegów z agresorem wywoływała u niego jeszcze większą agresję. Najważniejsze było aby zapewnić bezpieczeństwo rodzinie. Stojąc za moimi kolegami nieśmiało się wychyliłam i powiedziałam do tego człowieka: Dobry wieczór. On na spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony, opuścił siekierę. Był bardzo zdziwiony, że w mundurze policyjnym stoi młoda dziewczyna. A były to czasy, kiedy policjantek było niewiele w komendach policji. Po chwili ten mężczyzna się uspokoił. Wszystko zakończyło się dobrze i bezpiecznie dla wszystkich. Takich interwencji było kilka – tutaj w Opocznie także.
– Czy kobieta w mundurze również łagodzi obyczaje?
– Generalnie tak się utarło że „kobieta łagodzi obyczaje” i chyba coś w tym jest. A w kobieta w mundurze? Warto pamiętać, że płeć w przypadku podejmowania interwencji nie ma większego znaczenia. Policjantki przechodzą taki sam system szkolenia jak mężczyźni. Jesteśmy dobrze przygotowane do pełnienia służby. Niemniej jednak, niewątpliwie kobieta podejmująca np. interwencję domową, często potrafi rozładować napięcie. A kiedy potrzeba zatrzymać sprawcę robi to równie skutecznie jak mężczyzna. Przykład, który podchodzi mi do głowy z ostatnich miesięcy, to moja młoda koleżanka, która dopiero rozpoczyna swoją służbową drogę. Dziewczyna drobna, zawsze uśmiechnięta. Podjęła pościg za motocyklistą, który nie zatrzymał się do kontroli. Mężczyzna w pewnym momencie porzucił pojazd i zaczął uciekać pieszo. Źle trafił, bo moja koleżanka, jest biegaczką, bierze udział w maratonach. Zatrzymała mężczyznę, który nie krył zdziwienia, że pomimo pełnego umundurowania przebiegła kilkaset metrów i bez najmniejszych problemów zatrzymała zasapanego uciekiniera.
Takich przykładów skutecznych działań policjantek jest bardzo wiele. Nie ma reguły. Każda sytuacja jest inna i nie ma jednego sposobu rozwiązywania sytuacji kryzysowych. Policjantki są dobrze przeszkolone w zakresie taktyk i technik interwencji.
– Praca w Policji jest specyficzna. Idąc do pracy nigdy nie wiadomo co przyniesie dzień. Czy ma Pani swoje „ulubione” interwencje?
– Teraz już jako Oficer Prasowy rzadko uczestniczę w interwencjach. W czasach gdy pracowałam na stanowiskach związanych z interwencjami nie miałam swoich ulubionych interwencji. Każda sytuacja jest inna i wymaga podejmowania jak najlepszych i optymalnych dla danej sytuacji decyzji. Niekiedy nie ma czasu na zastanawianie się. Policjant nigdy nie jest skazany na rutynę i to chyba jest najbardziej fascynujące. Będąc policjantem trzeba być mediatorem, psychologiem, ratownikiem. Jesteśmy pierwsi na miejscu zdarzenia i nigdy do końca nie wiemy do czego będziemy potrzebni. Służba w Policji jest z pewnością wymagająca, ale daje też olbrzymią satysfakcję. Warunek jest jeden trzeba lubić ludzi być uczciwym i szanować prawo.
– Zdarzają się jednak bardzo trudne interwencje, np. jeździcie do wypadków, w których są ofiary śmiertelne. Inny uczestnik ruchu drogowego widzi wypadek i stojący policyjny samochód z migającymi światłami, ale tam przecież pracują ludzie – nieraz przy bardzo tragicznych zdarzeniach.
– Każdy policjant też ma emocje. Towarzyszy nam smutek, współczucie dla ofiar, czujemy żal, złość, ale wiemy, że podczas interwencji przede wszystkim musimy wykonać swoją pracę. To nie jest tak, że policjant wraca z tragicznej interwencji, zamyka swoje biuro, oddaje klucz do pokoju i wraz z przekroczeniem progu Komendy zapomina, gdzie dziś był i co zobaczył. To nie jest tak, że emocje do nas nie wracają. Wtedy właśnie zaczyna się to nasze „emocjonalne piekiełko”.
– Na czym ono polega?
– Każdy przechodzi je inaczej. Ja jestem kobietą, matką, przeżywam ludzkie tragedie. Niestety uczestniczyłam w wielu zdarzeniach w których ginęli ludzie, każde z nich pozostaje w pamięci. Niektóre, szczególnie zapadają w pamięć. np. te z udziałem dzieci, młodych osób. Te „tragiczne obrazy” towarzyszą nam każdego dnia. Są zdarzenia które pomimo, że miały miejsce kilka lat temu wciąż są żywe w mojej pamięci. Pamiętam takie, w którym zginęli młodzi ludzie. To była bardzo duże medialne wydarzenie. Były relacje „na żywo” w dużych stacjach telewizyjnych. Zadzwoniła do mnie dziennikarka i musiałam opowiedzieć na antenie o tym co się stało. Pamiętam jak drżącym łamiącym się głosem na antenie musiałam zrelacjonować tragiczny finał tego zdarzenia. Dziennikarce również udzieliły się emocje. To też pokazuje jak trudną, ale bardzo potrzebną mamy pracę. Emocji nie da się wyłączyć z naszej pracy. Można je tylko zniwelować. Tak mi kiedyś powiedział znajomy technik kryminalistyki. Oni pracują na miejscu największych tragedii, zbrodni ale zawsze powtarzają, że od tego jak solidnie wykonają swoją pracę będzie zależało odtworzenie sytuacji, w której doszło do tragedii i ustalić jej przyczyny lub sprawców. Jakie dowody uda zabezpieczyć się na miejscu, co przełoży się na to jak będzie prowadzone śledztwo. Wtedy emocje odkładamy na bok, a skupiamy się na jak najlepszym wykonaniu tego co do nas należy. Radzimy sobie z emocjami, rozmawiając między sobą, sami sobie robimy terapie w pracy. Możemy korzystać z pomocy psychologów policyjnych. Ważne jest wsparcie bliskich, choć nie chcemy ich obciążać sprawami zawodowymi. Poza tym, obowiązuje nas także tajemnica służbowa, dlatego często zwyczajnie nie możemy mówić o tym co wydarzyło się w pracy. Natomiast emocje były, są i będą. To jest czynnik ludzki. I powiem coś według mnie ważnego. Jestem z tego dumna, że nie jesteśmy bezdusznymi robotami, którzy automatycznie wykonują swoją pracę. Musimy się zmierzyć z sytuacjami i dramatami, z którymi tzw. przeciętny Kowalski – na szczęście nie ma styczności. Ale taką pracę sobie wybraliśmy. Robimy to po to aby pomóc innym. Najważniejsze aby każde stawiane przed nami zadanie wykonać dobrze i uczciwie.
– Jak policjanci podchodzą do pracy kobiet w mundurze policyjnym?
– Gdy przeniosłam się do Opoczna policjantek było pięć. Z czasem zauważyłem, że kobiet w mundurze przybywa i teraz jest już nas kilkadziesiąt. Oczywiście nie możemy zapomnieć także o kobietach pracujących w naszej formacji, które nie noszą munduru. Nasze koleżanki pracownice cywilne, są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania Komendy. Natomiast moje obecne stanowisko pracy jest specyficzne, bo niekiedy „utrudniam” moim koleżankom i kolegom pracę, dzwoniąc i dopytując o różne informacje, ponieważ z kolei media do mnie dzwonią i oczekują informacji na temat wypadków, czy innych naszych interwencji. Niemniej jednak nigdy nie spotkałam się z sytuacją jakiegoś zbywania czy braku szacunku. Każdy w naszej formacji ma do wypełnienia swoją rolę. Rozumiemy to i staramy się sobie pomagać. I na pewno mnie ma w naszej komendzie podziałów ze względu na płeć. Patrole są mieszane. Podejmują interwencje i nie może być innego traktowania jak partnerskie.
– Wspomniała Pani o roli Rzecznika Prasowego. Jak się pracuje na takim stanowisku?
– Około 2008 r. zaczęły powstawać nieetatowe stanowiska ds. spraw kontaktu z mediami. Pracowałam wówczas w Zespole ds. Nieletnich. Ówczesny Komendant Powiatowy zaproponował mi doraźne, dodatkowe obowiązki w tym zakresie. Z czasem zamieniło się to w pracę pełnoetatową i tak już zostało. Nie ukrywam, że podoba mi się to co teraz robię. Rzecznik może bardzo wiele dobrego zrobić. Przede wszystkim informujemy społeczeństwo o tym jak unikać zagrożeń, na co zwrócić uwagę aby żyć bezpiecznie w bądź co bądź tych trudnych czasach. Oficer prasowy może znacząco wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa. Słowo ma wciąż wielką moc.
– Dla Pani jako policjantki najważniejsze są fakty, a dla mediów liczy się sensacja. Jak współpracuje się Pani z mediami?
– Bardzo cenię pracę dziennikarzy. Myślę, że moja współpraca z Państwem układa się dobrze, choć powinnam chyba o to zapytać dziennikarzy, jak im pracuje się ze mną. Niemniej jednak, nie mam złych doświadczeń w tej współpracy. Bywało trudno, ale zawsze znaleźliśmy wspólny mianownik. Dobrych relacji na linii policjant – dziennikarz upatruje w tym, że jesteśmy wobec siebie uczciwi i szanujemy się. To podstawa w naszych zawodach. Moim zadaniem jest odpowiadać na pytania dziennikarzy o ile oczywiście, odpowiedź na nie pozostaje w kompetencji Policji. Należy bowiem pamiętać, że w wielu kwestiach decyzja pozostaje np. po stronie Prokuratury. Wiele postępowań, to śledztwa prokuratorskie, wówczas gospodarzem takiego postępowania jest właściwa prokuratura, która jest władna do udzielania informacji mediom. W tym zakresie także współpracujemy z Prokuraturą. Najważniejsze w pracy oficera prasowego to bycie uczciwym wobec siebie i innych. Warto także pamiętać aby być człowiekiem w każdej sytuacji, choć ta zasada obowiązuje nie tylko w naszych zawodach, ale przede wszystkim w codziennym życiu. Trzeba po prostu robić swoje, uczciwie, z szacunkiem do innych. Myślę, że to jest klucz.
– Czy poleciłaby Pani pracę w Policji młodym dziewczynom, które zastanawiają się nad wyborem swojej drogi zawodowej?
– Oczywiście, ale niech to będą wybory świadome. Niech to nie będzie decyzja podjęta pod wpływem przypływu chwilowych emocji. Niech to nie będzie pod wpływem jakiegoś serialu, paradokumentu, które trochę przekłamują naszą policyjną rzeczywistość. Niech to będzie przemyślana decyzja. Jeśli ktoś jest zainteresowany wstąpieniem do policji, a nie ma bladego pojęcia na czym polega ta piękna i potrzebna służba, niech najlepiej przyjdzie do nas, porozmawia, zapyta. Zawsze jesteśmy otwarci na takie rozmowy. Służba w Policji jest niezwykle interesująca. Ważne aby lubić ludzi, lubić się uczyć. Trzeba mieć w sobie dużo pokory i nigdy nie wolno zapomnieć po co nosimy mundur. Mundur nie daje nam przywilejów, mundur nosimy po to aby służyć innym ludziom. Takie też mamy motto łódzkiej policji. „Służyć ludziom – obowiązek i przywilej” Do mnie osobiście te słowa bardzo przemawiają i się z nim absolutnie utożsamiam. Po to jest Policja i ja z takimi wartościami chciałabym służyć do końca.