Generał Wieniawa-Długoszowski – najbarwniejsza postać II RP był w Inowłodzu
Okres II Rzeczypospolitej historycy różnie oceniają, ale co do jednego są zgodni. Nie ma barwniejszej postaci niż Generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski
Nie da się scharakteryzować Generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego w kilku zdaniach. Jego życiorys to gotowy scenariusz na dobry film. Tylko z określeniem gatunku byłyby problem, bo jego życie to mieszanka akcentów komediowych i tragicznych zwieńczone udaną próbą samobójczą, którą podjął 1 lipca 1942 r. w Nowym Jorku. Jak wyjaśniają historycy, targnął się na własne życie, bo będąc na nic nie znaczącej placówce dyplomatycznej nie mógł zajmować się sprawami umiłowanej, a okupowanej ojczyzny.
Kim był Wieniawa-Długoszowski, że zasłużył sobie na łatkę „najbarwniejszej postaci II Rzeczypospolitej”? To lekarz medycyny, wolnomularz, literat, którego poważała nawet legendarna grupa Skamander, ale przede wszystkim wojskowy, adiutant Piłsudskiego. Trudno wymienić wszystkie funkcje w wojsku, które pełnił. Mianowany został przez Prezydenta Ignacego Mościckiego w 1932 r. generałem brygady, a w 1938 r. generałem dywizji.
To właśnie jego Prezydent Mościcki wyznaczył na swego następcę na wypadek opróżnienia się urzędu przed zawarciem pokoju – zgodnie z ówcześnie panującymi przepisami. Stało to się 25 września 1939 r., a więc pod koniec Kampanii Wrześniowej. Nominacja ta miała czysto symboliczny charakter, bo na skutek sprzeciwu Rządów Francji i Wielkiej Brytanii, a także braku przychylności ze strony Władysława Sikorskiego nominacja została odwołana 4 dni później. Jednak same zawodowe (wojskowe) dokonania nie czynią Wieniawy- Długoszowskiego barwną postacią.
Znacznie ciekawsze jej jego życie prywatne. Był miłośnikiem koni i kobiet – właśnie w takiej kolejności. To on wszak jest autorem powiedzenia „bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń”. W towarzystwie sypał dowcipem i inteligencją. Nie brakowało mu też fantazji. Jak głoszą legendy, na koniu miał wjechać na pierwsze piętro hotelu Bristol. Jak na ułana fantazję miał… ułańską. Po awansie na generała – co ponoć nie za bardzo mu się spodobało – miał nakazać wydrukować wizytówki o takiej treści:
Lecz gdyby kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by raz drugi żyć,
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu wojować, kochać się i… pić.
Anegdoty o jego relacjach z kobietami nie nadają się publikacji. Według jednak dzisiejszych standardów były uznany za skrajny przypadek seksizmu. W jego towarzystwie nikt nie mógł czuć się pewny swoich emocji. Krąży taka anegdota na temat jego spotkania z Piłsudskim. W 1934 roku reprezentować miał Polskę na pogrzebie króla Jugosławii Aleksandra, z niejasnych przyczyn spóźnił się na uroczystość. Po powrocie do kraju miał się stawić u Marszałka i stawił się. Wieniawa stanął do raportu jednak w smokingu, co wyprowadziło z równowagi Piłsudskiego. Marszałek miał ryknąć w stronę stojącego na baczność Wieniawy: „Co to ma znaczyć?!”, a ten spokojnym głosem odpowiedział: „Komendancie, melduję posłusznie, iż wiem, żem ciężko przewinił i powinienem dostać po pysku. A ponieważ bardzo szanuję swój mundur, przybyłem jako cywil. Polski generał nie może dostać po mordzie w mundurze!” Jak można się domyśleć Piłsudski nie wytrzymał, ale tym razem ze śmiechu.
To może starczy tyle tej charakterystyki postaci i przejdźmy teraz do jego wizyty w Inowłodzu. Działo to się na początku września 1931 r. „W okolicach Spały odbyły się tymi dniami ćwiczenia II-ej dywizji kawalerii W.P., który zaszczycił swą obecnością Prezydent Rzplitej” – informowała przedwojenna prasa. Na jednym ze zdjęć widać Prezydenta Mościckiego na koniu w towarzystwie wówczas jeszcze płk. Wieniewy-Długoszowskiego (nie jest to powyższe zdjęcie). Bezpośrednia obecność przyszłego generała blisko Prezydenta RP była jak najbardziej uzasadniona. Wszak to on był dowódcą II dywizji kawalerii W.P. 3 miesiące po ćwiczeniach, 10 grudnia 1931 r. Mościcki podpisał awans płk. Wieniawy-Długoszowskiego na generała brygady od dnia 1 stycznia 1932 r. Czy w czasie ćwiczeń panowie rozmawiali o nadchodzącym awansie? Pewnie nie dowiemy się tego nigdy. Prasa wspomina tylko o tym, że ćwiczenia odbyły się w okolicach Spały. I nie ma się co dziwić, bo wówczas to Spała, a nie Inowłódz był na ustach całej Polski poprzez fakt rezydowania w niej Prezydenta Mościckiego. Jednak zdjęcie, które widać powyżej nie pozostawia złudzeń, że „okolice Spały” to tak naprawdę Inowłódz. W tle widać kościółek św. Idziego i to jeszcze przed renowacją zleconą z resztą przez Mościckiego. 1 listopada obchodziliśmy 80 rocznicę ponownej konsekracji po rekonstrukcji dokonanej przez Wilhelma Henneberga.
Zdjęcie, które widzimy zostało zrobione po prawej stronie Pilicy, a więc w okolicy dzisiejszej ulicy Łąkowej lub drogi krajowej nr 48. Jakże inaczej wyglądają te tereny dziś. Wówczas były to po prostu tereny zielone, a dziś to dzielnica Inowłodza dość szczelnie zabudowana. Wróćmy jednak do bohaterów uwiecznionych na zdjęciu. Są nimi: Prezydent RP Ignacy Mościcki w otoczeniu płk. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (drugi z lewej), płk. Jana Głogowskiego (trzeci z lewej), płk. Dembowskiego (trzeci z prawej), kpt. Zygmunta Gużewskiego (drugi z prawej).
Dziś tylko nad jednym możemy się tylko zastanawiać. Czy Wieniawa-Długoszowski bywał częściej w Spale? Mościcki to człowiek Piłsudskiego, a Wieniawa-Długoszowski był adiutantem Marszałka. Mościcki dwukrotnie awansował go, a nawet wyznaczył na swojego następcę. Trudno zatem przypuszczać, że panowie nie widywali się częściej niż tylko przy państwowych czy wojskowych okazjach. Wieniawa-Długoszowski znany był z zamiłowania do towarzyskiego życia, a w Spale najwyższej rangi rautów nie brakowało. Kto wie może się kiedyś dowiemy, że jakaś anegdota przypisywana tej ciekawej postaci zdarzyła się właśnie w Spale.