Droga do Jerozolimy – wzruszające widowisko w Inowłodzu
Barabasz kradł, a Jezus uzdrawiał, więc... Barabasza uwolnimy, a Jezusa ukrzyżujemy
Te słowa, które padły podczas widowiska plenerowego „Droga do Jerozolimy” zabrzmiały chyba najmocniej w czasie całego spektaklu, którego premiera odbyła się dziś na zamku w Inowłodzu. Ot, przewrotność ludzkiej natury. Tak samo chciałoby się rzec, gdy widzimy radość i tańce podczas wjazdu Jezusa do Jerozolimy, by chwilę później słyszeć słynne „krew jego na nas i dzieci nasze”. Spektakl bardzo dobrze oddaje chwiejność emocji tłumu. Na niewielkiej – przestrzeni zamku w Inowłodzu – odtworzona została dziś jedna z najważniejszych scen w historii ludzkości, a zamkowe mury sprawdziły się doskonale jako scenografia. Kto by pomyślał, że na terenie zamku w Inowłodzu i w dodatku w zimowej scenerii można będzie się poczuć jak w Jerozolimie ponad 2000 lat temu.
Spektakl jest realizowany przez tą samą ekipę (fundacja Proem), która w okresie Bożego Narodzenia raczy nas interaktywnym widowiskiem „Podróż do Betlejem”, więc nic dziwnego, że przedstawienia mają pewien wspólny mianownik, a mianowicie czynne uczestnictwo publiczności w spektaklu. Radość tłumu z powodu wjazdu Jezusa do Jerozolimy może się udzielić publiczności. Jezus przeciska się przez widzów i można przypuszczać, że 2000 lat temu było podobnie. Chwilę później publiczność stoi na wprost stołu, przy której spożywana jest ostatnia wieczerza. Mija kilka chwil już Centurioni przeciskają się między publicznością, by aresztować Jezusa w ogrodzie Getsemani. Judasz wydawszy Jezusa przemyka też przez tłum publiczności. Stojący na balkonie Poncjusz Piłat przemawia do zgromadzonego u stóp jego pałacu tłumu (czyt. publiczności) niczym 2000 lat temu. Można ulec ułudzie i przyłączyć się wrzasków aktorów, żądających ukrzyżowania Jezusa. Ostatnia droga Jezusa na Golgotę również wiedzie wśród publiczności. Widowisko jest cały czas interaktywne, a publiczność podąża za akcją.
Spektakl jest zagrany przez niezawodowych aktorów bardzo dobrze. Trudno wymieniać poszczególnych aktorów, bo każdy dobrze wywiązał się z powierzonej roli. Pierwszy dziś spektakl odbył się jeszcze przy przy naturalnym świetle, ale następne przy sztucznym i efekt całego przedstawienia dodatkowo potęgowało właśnie sztuczne oświetlenie. Nie chcielibyśmy organizatorom robić niedźwiedziej przysługi, ale zachęcamy naszych czytelników, aby jednak wybierali seanse przy sztucznym oświetleniu, ponieważ emocje potęgują się jeszcze bardziej. Widowisko trwa ponad godzinę czasu, ale ze względu na swój dynamiczny charakter nie odczuwa się upływającego czasu.
To tyle naszych emocji, spisanych na gorąco, a jutro zapraszamy na obszerną fotogalerię i film ze spektaklu. Poniżej przypominamy godziny, w których można przedstawienie zobaczyć.
Protestanci, a takie ładne rzeczy robią ????
I ciągle świat ma problem, może nawet poważniejszy niż za czasów Jezusa????