Oskar Kolberg i nieznana pieśń o Studziannie
Odkrywamy kolejną nieznaną historię
Zasług Oskara Kolberga dla regionu opoczyńsko-radomskiego nie da się przecenić. Gdyby nie jego praca, nasza wiedza o tym regionie byłoby o wiele uboższa, by nie powiedzieć bardziej dosadnie… żadna. To dzięki jego wieloletniej pracy udało się zachować dla następnych pokoleń wiele zwyczajów i tradycji naszych przodków.
Nie będzie też na wyrost twierdzenie, że dla Ziemi Opoczyńskiej najważniejszym sanktuarium jest to, które znajduje się dziś w administracyjnych granicach Gminy Poświętne, a przez wielu potocznie nazywanym jest sanktuarium Matki Boskiej Świętorodzinnej lub Studziańskiej. Jest i powinno być rzeczą oczywistą, że badacz regionu opoczyńskiego musiał zbierać także tradycje związane z tym miejscem i… tak też było.
Największy etnograf naszej ziemi wydał 1889 r. kolejny tom swoich zbiorów pt. Łęczyckie. Kolberg zbierał materiały do niego w terenie w latach 1847, 1860 i 1863-1865, a niewielką część otrzymał później od korespondentów. Z dużym prawdopodobieństwem możemy więc stwierdzić, że albo był osobiście w Studziannie, albo miał bardzo dobre źródło informacji. W tej monumentalnej pozycji zawierającej zapis tradycji i zwyczajów pod numerem 298 znajdziemy wiersz, który nie posiada tytułu, a opowiada historię powstania sanktuarium w Studziannie. O ile jednak sam tekst nie jest jeszcze niczym odkrywczym, o czym szerzej później, to już na pewno za sensację trzeba uznać, że pod wierszem jest zapis nutowy. Możemy zatem usłyszeć jak ten utwór brzmiał pod koniec XIXw. Po zagraniu tej melodii doszliśmy do przekonania, że utwór w tej postaci nie jest obecnie znany. I na tym właśnie polega siła tego odkrycia. Po wielu latach zapomnienia możemy usłyszeć melodię, która kiedyś była powszechna w tutejszych stronach.
Ks. Władysław Nater w najbardziej znanej publikacji poświęconej tutejszemu sanktuarium tak pisze: Kult Matki Boskiej Studziańskiej już w pierwszym okresie swego rozwoju odcisnął głębokie piętno na powstanie utworów wierszowanych: liryków i pieśni, związanych tematycznie z cudownym miejscem. Najwcześniej jak się zdaje, powstała w tej dziedzinie „Pieśń o Cudownym Obrazie P. Maryey Studziańskiey, R.P. 1671 wsławionym”. Śpiewana była w kościele chyba od początku jego istnienia, znana była szeroko w kraju, m.in. w Kaliskiem i na Warmii, gdzie zanosili ją pielgrzymi. Składa się z 15 strofek dwuwierszowych, posiada proste, gramatyczne rymy. Nie wiadomo kto jest autorem, kto dorobił melodie, ze względu jednak na walory artystyczne i religijne do dziś rozbrzmiewa w Studziannie.
Tyle ks. Władysław Nater, który jak nikt inny wiedzę o sanktuarium miał olbrzymią. W czasie tegorocznego jubileuszu 50-lecia koronacji Obrazu św. Rodziny mieliśmy okazję posłuchać tej pieśni w wykonaniu przedstawicielek Kół Gospodyń Wiejskich Gminy Poświętne. Wykonanie zachwyciło publiczność, ale okazuje się, że o ile w warstwie tekstowej są bardzo duże podobieństwa między tekstami podanymi ks. Władysława Natera i Oskara Kolberga tak w sferze muzycznej utwory te są zupełnie różne. Język jest ciałem żywym. Jedne słowa odchodzą w niepamięć, a powstają nowe, a więc zmienia się treść wraz z upływem lat. Pamiętajmy, że w dawnych czasach w rejonach wiejskich utwory były przekazywane z pokolenia na pokolenie słownie.
Jako przykład podajmy pierwsze zwrotki obu wierszy przytoczonych przez dwóch autorów.
Wersja ks. Władysława Natera:
O prześliczny Obrazie! Na miejscu takowym
Kto przyjdzie utrapionym, wnet się staje zdrowym
Utrapieni i chorzy będą uzdrowieni
za przyczyną tej Panny od Syna zbawieni.
Bo się jasna korona tutaj rozświeciła
Śliczna Panna w Studziannym dworze przemówiła
Upodobała sobie mularza jednego,
Który już na śmierć leżał, tak ciężko chorego.
Zdało mu się w modlitwie, że ktoś doń przemawia:
Wstawaj mularzu, nie choruj, mój głos cię uzdrawia
Bom ja Ci uprosiła u Syna mojego
Żebyś mi ty nie umarł jeszcze roku tego.
Dokończysz te robotę, któraś tu rozpoczął.
A tam na Panieńskiej Górze funduj z gruntu klasztor…
Wersja Oskara Kolberga:
Jasna nasza korona jaśnie oświeciła
Śliczna Panna Studzianna w dworze przemówiła
Upodobała sobie mularza jednego,
który na śmierć chorował, mówiła do niego.
Wstań mularzu nie choruj, mój głos cię uzdrawia
A mularz się zadumał, któż nademną mówi.
Dokończysz tej roboty którejś napoczął,
a na onej zaś górze sfundujesz mi klasztor…
Jak widać, od piątego wersa wiersz przytoczony przez Kolberga wykazuje bardzo duże podobieństwo do wersji przedstawionej przez Ks. Władysława Natera. W dalszej części wiersze wykazują zbliżony poziom podobieństwa. Przekazywana z pokolenia na pokolenie wierszowana historia zmieniała słowa, nie gubiąc zasadniczego przekazu historii. Jednak melodia nie mogła w ten sposób ewoluować. Ta podana przez Kolberga w 1889 r. jest zupełnie inna niż ta, którą usłyszeliśmy w sierpniu tego roku. Która była pierwsza? Tego prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy. Jednak wersja podana przez Kolberga ma swoje udokumentowanie. Na pewno była śpiewana w czasach Kolberga. I już choćby z tego względu warto ją przypomnieć, co postaramy się zrealizować.