O włos od tragedii na Spalskim Hubertusie Jeździeckim
Relacjonując wczorajszego Hubertusa Jeździeckiego informowaliśmy, że wrócimy do sprawy incydentu, który o mały włos, a doprowadziłby do tragedii
Teren łąk brzustowskich, na którym rozgrywa się Spalski Hubertus Jeździecki został – jak co roku – wytyczony za pomocą drewnianych desek, który odgradzały teren prezentacji od widowni. Jak się wczoraj jednak okazało było to niewystarczające. Spalski Hubertus Jeździecki staje się coraz bardziej popularny. Wczoraj, na dodatek sprzyjała pogoda, więc widzów było wyjątkowo dużo. Każdy chciał zobaczyć jak najwięcej i zająć jak najlepszą pozycję do obserwacji – nie ma co się temu dziwić, bo po to właśnie widzowie przyjechali. Tłumy widzów sięgały więc daleko poza teren wyznaczony do obserwacji. I właśnie w takim miejscu (nieogrodzonym) o mały włos wczoraj doszłoby do tragedii, gdy jeden z jeźdźców stracił najpierw nakrycie głowy, a za chwilę kontrolę nad koniem i wjechał w tłum widzów, spadając z konia. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i nikomu nic się nie stało, ale do poważnego wypadku brakowało bardzo niewiele.
Najbardziej widowiskowym elementem wczorajszej imprezy była pogoń za lisem. Organizatorzy zwracali uwagę widzom, aby nie podchodzili zbyt blisko, a także na to, aby trzymali dzieci na rękach, by w razie niebezpieczeństwa można było bardzo szybko uciec z miejsca zagrożenia. To dobre wskazówki, ale trzeba pamiętać o tym, że w takich momentach zazwyczaj działa psychologia tłumu i nie da się przewidzieć wszystkich zachowań. Wczorajsze zdarzenie było tego najlepszym przykładem. Chyba zatem pora postawić wniosek, aby przyszłoroczny teren Hubertusa Jeździeckiego został całkowicie ogrodzony. Być może nie będzie to potrzebne, ale w przypadku bezpieczeństwa lepiej ponieść większe koszty niż czegoś nie dopilnować. Wczoraj naprawdę niewiele brakowało. Gdyby w tym miejscu była drewniana barierka koń zatrzymałby się na niej. Na szczęście nic się wczoraj nie stało, ale kolejnym razem szczęścia może zabraknąć. Wczoraj także jedna z amazonek spadła z konia, ale stało to się podczas pogoni za lisem. To jest sport i takich wypadków nie da się wykluczyć. Ryzyko wpisane w zawód. Jednak o bezpieczeństwo obserwujących trzeba zadbać na zapas.