Bitwa o Morwę Inowłodzką. Odcinek drugi i ostatni
Wczorajszy artykuł pt. "Drzewa umierają stojąc, ale umierając mogą też zabić" wywołał dyskusję i tradycyjnie podzielił opinię publiczną. Wracamy zatem do tego tematu, ponieważ pojawiły się nowe okoliczności, które jednak do sprawy nie wnoszą nic nowego
Żeby uniknąć zarzutów o stronniczość zacznijmy od tego, że usunięcie Morwy przy kościółku św. Idziego na pewno wywołało krajobrazowa zmianę in minus, ale zasadnicze pytanie na które należy sobie odpowiedzieć brzmi. Czy walory estetyczne są ważniejsze niż zdrowie człowieka?
Wójt Gminy Inowłódz decydując się na wycięcie Morwy dysponował ekspertyzą Rzeczoznawcy – dendrologa, który stwierdził, że drzewa nie da się uratować. Zwolennicy pozostawienia drzewa przedstawili z kolei dokument – błędnie nazwany ekspertyzą – w którym przedsiębiorca za opłatą podejmuje się pielęgnacji drzewa. Ten dokument nie był szerzej znany do tej pory (dostępny na końcu artykułu). Stańmy na chwilę po stronie zwolenników pozostawienie drzewa przy takich dokumentach jak w sprawie istnieją. UG w Inowłodzu dysponuje ekspertyzą Rzeczoznawcy, z której wynika, że drzewa się nie da uratować, a zwolennicy Morwy dysponują ofertą cenową prywatnego przedsiębiorcy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Wójt pozostawia drzewo, a któregoś feralnego dnia łamie się konar i zabija przechodnia. Na miejsce wypadku wzywany jest Prokurator, który podejmuje z urzędu postępowanie karne w trybie art. 155 Kodeksu Karnego (nieumyślne spowodowanie śmierci). W trakcie tego postępowania ustala, że znajdująca się na działce nr 1391 Morwa rośnie na terenie, który nie jest objęty wpisem do rejestru zabytków, a dysponuje nim Parafia Rzymskokatolicka p.w. Św. Michała Archanioła w Inowłodzu. Zgodnie z art. 83a ust. 1 ustawy o ochronie przyrody Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków wydaje zezwolenie na usunięcie drzew lub krzewów jedynie z terenu nieruchomości lub jej cześć wpisanej do rejestru zabytków. A zatem skoro teren nie jest wpisany do rejestru zabytków to dyspozycje o wycięciu drzewa podejmuje Wójt. Prokurator udaje się zatem do UG w Inowłodzu i żąda dostępu do wszystkich dokumentów dotyczących działki, na której rosło drzewo. Z akt sprawy wynika, że UG w Inowłodzu istnieje ekspertyza, która jednoznacznie stanowi, że drzewo stanowiło zagrożenie dla życia osób trzecich. Co więcej, gminni urzędnicy wiedząc o tym nic w tej sprawie nie zrobili. W tym momencie Prokurator wszczyna drugie postępowanie karne, ale już nie wobec śmierci przechodnia, ale wobec urzędników z UG w Inowłodzu z art. 231 Kodeksu Karnego, w myśl którego, Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Wówczas milkną wszystkie głosy zwolenników ratowania Morwy, a wszelkie oferty cenowe błędnie nazwane ekspertyzami są schowane głęboko w kąt. Wójt dostaje wyrok w sprawie karnej i traci stanowisko. Co więcej, nie może podjąć pracy w żadnym urzędzie, bo ciąży na nim wyrok sądu karnego. Perspektywa raczej mało sympatyczna.
To oczywiście sytuacja hipotetyczna. Nigdy się nie dowiemy, czy mogła zaistnieć. Możemy dodać, że na szczęście się nie dowiemy. Drzewo zostało usunięte, bo nie udałoby się go uratować. Decyzja został podjęta w oparciu o ekspertyzę Rzeczoznawcy. Była to jedyna możliwa decyzja i każdy kto pracowałby na stanowisku Wójta taką decyzję po prostu musiałby podjąć.
Teraz należy zadać pytanie drugie. Czy warto było ratować drzewo, którego uratować się nie dało? Oczywiście, z pewnością byłoby to możliwe. To tylko kwestia kosztów. Morwa Inowłodzka to niestety nie jest Dąb Bartek i nikt nie wyłoży pieniędzy na to, aby takie drzewo ratować. Z pewnością potrzebna byłaby dużo większa suma niż w przedstawionej ofercie cenowej. Kto miałby za to zapłacić? Podatnicy Gminy Inowłódz? Czy może kilkanaście tysięcy złotych udałoby się zebrać w drodze publicznej zbiórki? Drzewa nadal stanowiłoby zagrożenie, bo stan zdrowotny na pewno by się nie polepszył. Nic na tym świecie nie jest wieczne. Drzewa jak ludzie umierają. W jednym i drugim przypadku po śmierci następuje smutek. Życie trwa jednak dalej i trzeba się je nauczyć akceptować takim jakim jest.
Najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji jest posadzenie w tym samym miejscu takiego samego gatunku drzewa. Tak się robi na świecie i tak można zrobić w Inowłodzu. Z pewnością nie doczekamy czasu, w którym piękna rozłożysta Morwa znów będzie zachwycać turystów, ale warto to zrobić dla następnych pokoleń. Najlepszym co można zrobić w tej sytuacji spotkać się wszyscy przy sadzeniu młodej Morwy w miejscu starej. I to rozwiązanie proponujemy wszystkim stronom tego sporu. Wójt powinien zaprosić wszystkich do wspólnego sadzenia Morwy. Za chwilę będziemy mieli przedwiośnie, a więc moment jest idealny.