Chcesz zostać Wójtem? Kampania wyborcza to nie „skok po flaszkę”
Za nami wybory samorządowe. Obserwowaliśmy je z bliska w wielu gminach, więc dzielimy się tym co zobaczyliśmy
Na co dzień piszemy o 10 gminach. W każdej z nich były wybory, ale aż w 9 gminach na kolejną kadencję zostali wybrani dotychczasowi włodarze. Choć słowo „wybrani” nie jest najwłaściwsze, bo w Inowłodzu i w Klwowie nie było wyborów z uwagi na brak kontrkandydata, a więc obecni Wójtowie poddali się tylko plebiscytowi. Uzyskali poparcie na poziomie 85%. Tylko Wójt Rusinowa – Krzysztof Urbańczyk nie zdołał obronić swojej pozycji, ale o tym więcej później. W zaledwie dwóch gminach do wyboru nowego Wójta potrzebna była druga runda, tj. w Gielniowie i w Rusinowie. W pozostałych dotychczasowi zarządcy gmin obronili swoją pozycję w pierwszej rundzie. Czy obecni włodarze są tak mocni, że nic nie jest w stanie zagrozić ich pozycji? A może kontrkandydaci byli za słabi?
Do 26 września do godz. 24 istniała możliwość zgłaszania kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. O dziwo zdarzały się przypadki, że ktoś decydował się ubiegać o ten urząd właśnie w ten dzień. Od tej daty do dnia wyborów pozostawały 3,5 tygodnia. Za mało, aby odnieść sukces, a nawet więcej, aby zaistnieć. Podejmowanie decyzji o ubieganie o najważniejszy urząd w gminie w ostatnie chwili przypomina trochę spotkanie dwóch meneli pod sklepem monopolowym i tekstu w stylu: To co? Robimy dziś flaszeczkę? Takie zachowanie, decydowanie w ostatniej chwili i ad hoc podejmowanie decyzji o starcie w wyborach jest niczym innym jak wyborczym menelstwem. Decyzja o starcie na Wójta musi być poprzedzona długim procesem przygotowań, a jej ogłoszenie finalizacją, a nie początkiem kampanii wyborczej.
Stare biblijne porzekadło głosi, że łatwiej znaleźć źdźbło w oku swojego wroga niż belkę we własnym. Później więc słyszy się narzekania, że Wójt jest obsadzony, że jest układ itd. Owszem, Wójt ma przewagę, bo jego kampania wyborcza trwa cztery lata. Jego plakaty wyborcze to nowe chodniki i drogi, chwytne hasła reklamowe to kanalizacja i wodociągi, pozytywny PR to spotkania i imprezy kulturalne oraz promocja gminy. Takie „plakaty i hasła reklamowe” wiszą przed 4 lata. Wystarczy podać przykład Gminy Inowłódz, w której nie było wyborów tylko plebiscyt. Urzędujący Wójt nie obwiesił całego Inowłodza banerami wyborczymi, a i tak dostał od mieszkańców 86,61% poparcia. Takie wyniku nie zrobi się układami, taki wynik robi się pracą, która trwa 4 lata.
Druga sprawa to wiarygodność. Nasze gminy to nie Łódź, czy Warszawa, gdzie wyborcy liczą się w setki tysięcy. W takim miastach można tworzyć PR-owski wizerunek i próbować zdobywać poparcie na sztucznie wygenerowanym obrazku. W gminach wiejskich wszyscy się znają, abo mają kogoś kto zna kandydata na Wójta. Jeśli kandydatem na Wójta jest osoba, która ma opinię niewiarygodnej to nie pomoże jej żadna ilość plakatów wyborczych, ani nawet najlepsza firma ze sfery Public Relations. Jeżeli kandydat na Wójta w codziennych relacjach z mieszkańcami nie jest uczciwy lub nie traktuje ich po partnersku to nie zyska zaufania w czasie trzech tygodni kampanii. Jeżeli kandydat jest niewiarygodny to plakaty z hasłami odnowy lub służby na rzecz społeczeństwa będą co najwyżej przedmiotem ironicznych uśmiechów tych, którzy na nie spoglądają.
Można zarzucić, że Wójt ma łatwiej, bo może się lansować przez cztery lata. Tak, ale jego lans to jego praca. Wójt jest trochę jak trener piłki nożnej. Bronią go wyniki. Jak ich nie ma to lans nie pomoże. Przykładów potwierdzającą to tezę jest aż nadto w historii polskiej piłki. Z drugiej zaś strony, cóż stoi na przeszkodzie, aby się samemu kandydatowi na Wójta lansować się przez cztery lata. Pracować na rzecz lokalnej społeczności, zgłaszać inicjatywy społeczne, które przyczynią się do poprawy życia mieszkańców, być animatorem wydarzeń kulturalnych, itd, itp. Później, po ogłoszeniu kampanii wyborczej osoba taka będzie po pierwsze znana, a po drugie wiarygodna. Nie trzeba będzie wydawać fortuny na banery wyborcze, które i tak są nieskuteczne. Ludzie będą go znali z czasów przed wyborczych jako pracującego na rzecz lokalnej społeczności.
Wspominaliśmy, że jedynie w Rusinowie Wójt nie obronił swojej pozycji. Cóż, tak jak napisaliśmy powyżej. Taki wynik to raczej nie wyraz poparcia dla nowego Wójta, ale wyraz sprzeciwu dla starego. Krzysztof Urbańczyk otrzymał od wyborców – używając po raz kolejny piłkarskich porównań – czerwoną kartkę. Kampania wyborcza Wójta Rusinowa trwała cztery lata. Jej efektem było aż czterech kontrkandydatów na Wójta. W sąsiednim Klwowie Piotr Papis nie miał kontrkandydata i uzyskał poparcie na poziomie 85,81%. Liczby mówią więc same za siebie. Podobna sytuacja była w Gielniowie, w której to gminie również było czterech kontrkandydatów. Dotychczasowy Wójt zdołał obronić swoją pozycję, ale jego przewaga w drugiej rundzie wyniosła niewiele ponad 100 głosów, więc może traktować ten wynik jako żółtą kartkę.
Wniosek jest zatem oczywisty, jeśli ktoś ma ambicję bycia Wójtem to musi pracować przez 4 lata, a nie ograniczać się jedynie do aktywności w ostatnich trzech tygodniach przed wyborami. Tym bardziej, jak się żyje w małych społecznościach, gdzie zaufanie publiczne zdobywa się na co dzień w zwykłych relacjach, a nie wieszających po płotach swoje banery z wyświechtanymi hasłami wyborczymi. Przed nami 5 lat sprawowania władzy w samorządach. W niedzielę skończyła się kampania wyborcza A.D. 2018, a wczoraj rozpoczęła A.D. 2023. Chcesz być Wójtem już dziś musisz prowadzić kampanię, pracując na rzecz swojej społeczności.
„Wyborcze menelstwo” dobre he he