W sobotę o Spalskiej „Sobocie”
Jednym z emblematów Spały jest drewniany kościółek wzniesiony w stylu podhalańskim w okresie międzywojennym na polecenie ówczesnego Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego
W stylu podhalańskim lub jak też czasami się mówi o kościółku w Spale w stylu narodowym. Styl ten przybrał na znaczeniu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości 1918 r. Styl narodowy był wyrazem poszukiwania, a raczej wyeksponowania narodowego dorobku stłumionego przez ponad wiek zaborów. Samo jednak pojęcie „narodowości” w architekturze pojawiało się już znacznie wcześniej. W 1847 roku Lucjan Siemieński pisał, że duch narodu jest obecny w wiejskich kościółkach i kapliczkach. Stanisław Witkiewicz z kolei uważany za twórcę stylu zakopiańskiego głosił: Myśmy znaleźli górala w przepysznej i ozdobnej chacie, otoczonego artyzmem, który przezierał się z każdego sprzętu, każdego szczegółu pospolitego użytku. Jego chałupa była skarbnicą kultury dawnej, przechowywanej przez ten lud.
Po roku 1918 r., gdy Polska odzyskała niepodległość nie może zatem dziwić, że budowano kościoły (z resztą nie tylko kościoły), odwołując się do narodowości. W dodatku w takim miejscu jak Spała, która stała się siedzibą Prezydentów II RP, która z czasem dorobiła się nawet tytułu „najpiękniejszej polskiej leśniczówki”. Nowy obiekt sakralny w siedzibie Prezydentów RP po prostu musiał odwoływać się do stylu narodowego.
Ten nieco przydługi, ale konieczny wstęp jest tylko pretekstem, aby napisać kilka słów o dość ważnym elemencie architektonicznym poświęconego w 1923 r. przez ówczesnego Prymasa, kardynała Edmunda Dalbora spalskiego kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polski.
Drewniane kościoły na polskich ziemiach były od zawsze, a w wiekach minionych z pewnością dominowały w sztuce sakralnej. Dopiero z czasem, wraz z postępem wypierane zaczynały być przez kościoły murowane. Dziś, zachwycając się drewnianymi kościółkami i czując w ich wnętrzach powiew historii nie zwracamy uwagi na detale architektoniczne, które zatraciły swoje pierwotne znaczenie. Taki detalem w przypadku spalskiego kościółka są podcienie kryte dachem jednospadowym widoczne od strony frontu, zwane popularnie „sobotami”.
Nazwa „sobota” nawiązuje do dawnych zwyczajów wiernych, którzy, mając do kościoła kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kilometrów na niedzielną mszę przybywali już właśnie w sobotę, a podcienia wokół drewnianych kościółków dawały im właśnie schronienie przed np. deszczem. „Soboty” wykształciły się najpierw przy sanktuariach pielgrzymkowych, by z czasem się rozpowszechnić. No cóż, nie po raz pierwszy okazje się, że potrzeba jest matką wynalazków. Nie było hoteli, pensjonatów, a gdzieś przenocować trzeba przecież było. Spało się zatem przy kościele, pod „sobotami”.
Kościół w Spale jest stosunkowo młody i do najstarszych kościołków drewnianych w Polsce sporo mu brakuje. W czasach, w których powstał były już samochody, choć jeszcze niedostępne dla wszystkich. Ludność wiejska podróżowała furmankami, więc pokonanie kilkunastu kilometrów w ciągu dnia to nie była wyprawa na cały dzień. Postęp techniczny powoli podbijał świat, więc praktycznie architekt spalskiego kościółka – Kazimierz Skórewicz nie miał powodów, aby projektować „soboty” przy powstającym kościółku w Spale. W czasie jego budowy „soboty” już nie spełniały swojej pierwotnej funkcji, a jednak przewidział dla nich miejsce. I to jest właśnie ten motyw „narodowy” w architekturze. Odwołanie się do historii i tradycji ukształtowanych przez wieki rozwoju Narodu Polskiego. Patrząc na spalskie podcienia warto pamiętać, że kiedyś ten element architektoniczny pełnił ważną funkcję społeczną, a nie tylko dekoracyjną tak jak dziś wielu się wydaje.