Uwaga! Zaraza na zamku w Inowłodzu…
Na szczęście tylko w filmie. Dzieje się... na zamku w Inowłodzu, a raczej na Wawelu, bo tą siedzibę monarszą w serialu "Korona Królów" udaje inowłodzki zamek. Wczoraj został wyemitowany 62 odcinek, który zaczął się od sceny palenia rzeczy po osobach zarażonych.
Jakże archaicznie – z perspektywy naszych czasów – wyglądała ochrona przed zarazą w czasach średniowiecza. Ogień i „maski” na twarz z płótna. Pomagały zapewne tak jak przysłowiowe kadziło zmarłemu. Wczorajsze sceny otwierające 62 odcinek „Korony Królów”, w których pokazano palenie rzeczy po zarażonych osobach uzmysławiają jak wielki postęp medyczny wykonała ludzkość od tamtych czasów.
Sceny realizowane na zamku w Inowłodzu wypadały bardzo wiarygodnie. Odrestaurowany częściowo zamek z pierwotnego budulca, czyli piaskowca stanowił świetne tło dla akcji na pierwszym planie. Dla osób postronnych, które nie znają miejsca realizacji może wydawać się, że sceny te realizowano przy jakieś olbrzymiej średniowiecznej fortecy. Kamera umieszczona bardzo nisko z tzw. żabiej perspektywy nadaje monumentalizmu zamkowym murom. Inowłodzki zamek kazimierzowski świetnie sprawdza się w roli siedziby filmowego Kazimierza Wielkiego.
Wiemy, że to jeszcze nie koniec. Równie dobrze wypadną sceny realizowane 30 marca. Wówczas panowała piękna słoneczna pogoda, co z pewnością przełoży się na atrakcyjność wizualną zdjęć. Inowłodzki zamek pisze sobie piękną kartę w świecie filmu i miejmy nadzieję, że serial „Korona Królów” nie wyniesie się długo z inowłodzkich plenerów. Wiemy już, że będzie realizowany drugi sezon. Kazimierz Wielki panował długo, więc jest szansa, że ekipa filmowa będzie stałym gościem w inowłodzkich murach zamkowych, a te z kolei będą stałym gościem w telewizji.