Wiemy jak była frekwencja na „Drodze do Jerozolimy”
W ciągu 4 dni przedstawienie zagrano 14 razy
Ten kto w niedzielę wieczorem przejeżdżał przez Inowłódz zauważył, że okolice zamku są wyjątkowo zakorkowane – był to ostatni dzień interaktywnego przedstawienia „Droga do Jerozolimy”. Spektakl zakończył się pełnym sukcesem, ponieważ przez 4 dni obejrzało go ponad 4000 widzów.
Zamek w Inowłodzu to nie jest amfiteatr z siedzeniami na kilka tysięcy osób. Jego powierzchnia jest ograniczona, więc może przyjąć ograniczoną liczbę publiczności. Rolą publiczności jednak w tym spektaklu jest nie tylko bierne obserwowanie, ale także współuczestniczenie. Paradoksalnie, im więcej osób uczestniczyło w przedstawieniu tym realniej oddawało atmosferę zatłoczonej Jerozolimy sprzed ponad 2000 lat. Przeciskający się przez „tłum” centurioni z umęczonym Jezusem musieli robić wrażenie na każdym. Od jednej z uczestniczek usłyszeliśmy, że gdy krzyczała „ukrzyżuj” ktoś z publiczności zwrócił jej uwagę, że nie powinna tak krzyczeć. To pokazuje, jak realny był odbiór tego przedstawienia przez publiczność.
Przy takim sukcesie od razu rodzą się pytania o zwiększenie ilości przedstawień w przyszłym roku. Zamek w Inowłodzu nie ma wielkiej przestrzeni, więc nie może przyjąć większej ilości widzów podczas jednego spektaklu. Rozwiązaniem byłoby tylko zwiększenie liczby przedstawień. Na chwilę obecną nie zapadły jeszcze żadne wiążące deklaracje – dowiedzieliśmy się od organizatorów. Trzeba pamiętać, że w przedstawieniu występują aktorzy niezawodowi, którzy na co dzień pracują, a występ w przedstawieniu jest tylko dla nich ciekawym doświadczeniem. W tym roku spektakl był grany 4 dni z rzędu, a w sobotę aktorzy występowali aż pięciokrotnie. To na pewno duży wysiłek fizyczny i psychiczny. Wiele osób występujących na scenie to dzieci i ich absorbowanie w takim wymiarze może być po prostu męczące.
Popularność przedstawienia jest coraz większa. To dobrze, ale na nieszczęście dla publiczności może dojść do sytuacji, że nie wszystkim uda się zobaczyć przedstawienia ze względu na ograniczoną przestrzeń na zamku i ograniczone możliwości zespołu aktorskiego. Ani zamek, ani czas aktorów nie jest niestety z gumy.
Dwa lata temu grałem Centuriona.Super sprawa wcielić się w taką rolę.Wspomnę tylko że na codzień jestem żołnierzem zawodowym i było to dla mnie jak wehikuł czasu przenieść się do armii rzymskiej.Gorąco polecam to przedstawienie.Kto nie był niech żałuje.