Od czarno-białych kadrów do 3D, czyli czego nie wiecie o kościele św. Józefa w Poświętnem
Dziś imieniny Józefa. Z tej okazji przybliżamy nieznaną filmową historię kościoła św. Józefa w Poświętnem.
Odwiedzanie plenerów, które wcześniej widziało się w filmie to wynalazek dopiero początku XXI w., choć film ma już ponad wiekowy dorobek. Dziwne to tym bardziej, że słowo „plener” wywodzi się od francuskiego en plein air, czyli na świeżym powietrzu. Dziś na rynku pojawiają się przewodniki filmowe, które prowadzą czytelnika po miejscach, które wcześniej ten widział w filmie. Mimo pewnej „mody” na odwiedzanie miejsc wcześniej widzianych filmie nadal udaje się odkryć miejsca, które można by uznać za gwiazdy plenerowe, choć wydaje się, że im samym zupełnie daleko do gwiazdorzenia.
Takim unikatem jest barokowy kościółek św. Józefa w miejscowości Poświętne (powiat opoczyński), konsekrowany w 1699r. Trudno uwierzyć, że posłużył on jako plener do realizacji 7 filmów, z których większość na trwałe wpisała się do historii polskiego kina. I aż dziw bierze, że oglądający je co jakiś czas w telewizji nie potrafią skojarzyć, że patrzą na ten sam obiekt. Czy to zasługa operatora, który potrafi odpowiednio ustawić kamerę, czy może wyobraźnia widza nie potrafi skojarzyć tego samego obiektu w różnych filmach?
Zacznijmy od zapomnianego dziś filmu. Kariera filmowa kościółka św. Józefa zaczyna się w 1963 r. wraz z realizacją filmu „Mój drugi ożenek” w reżyserii Zbigniewa Kuźmińskiego na podstawie głośnej wówczas książki Józefa Mortona pod tym samym tytułem. W głównej roli wystąpił Mariusz Dmochowski, którego bohater (Marcin) to owdowiały mężczyzna, który nim żona „ostygła” już szuka drugiej, mając na uwadze głównie „walory” materialne potencjalnej drugiej połowicy – drugiej z kolei. I właśnie takim analizom poświęcone są sceny realizowane przy kościółku św. Józefa. Po mszy, gdy wokół kościółka idzie procesja ten, siadając na brzegu studzienki rozważa „kandydatki” pod kątem ich wyposażenia w… morgi. Scena jest nieco zakłamana, ponieważ obrazy realizowane przy tym kościółku przeplatają się ze zdjęciami realizowanymi na terenie kościółka św. Idziego położonego w nieodległym Inowłodzu. Filmowy debiut kościółka św. Józefa spotykał się od razu z filmową „prawdą czasu i prawdą ekranu”.
Drugi obraz to kultowa komedia „Jak rozpętałem II wojnę światową” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego. Opisać sceny realizowane tutaj jest niezwykle trudno, ponieważ w tym przypadku „prawda czasu i prawda ekranu” osiągnęła swoje apogeum. Plener kościółka św. Józefa znalazł się w III części pt. Wśród swoich”. Zdjęcia zaczynają się od sceny, w której widzimy zakonnika (kreowanego przez Zygmunta Zintela) wychodzącego z drzwi kościółka i kierującego się w stronę stojącego obok obiektu w filmie udającego wysoką dzwonnice. W rzeczywistości zakonnik wchodzi do parterowej kostnicy. W następnym ujęciu widzimy jak wchodzi po schodach na dzwonnice, aby zadzwonić na pobudkę. Ta scena była jednak już kręcona przy drugim kościele w Poświętnem – monumentalnej bazylice Matki Boskiej Świętorodzinnej. W kolejnej scenie widzimy zatroskanego drugiego zakonnika – ojca Dominika, kreowanego przez Kazimierza Fabisiaka, który zauważył, że nikt nie przybył na śniadanie. Scenę realizowano na terenie przyległych do bazyliki obiektów klasztornych. Wybiega więc ojciec Dominik, ale znów… z drzwi kościółka św. Józefa. W następnej scenie widać wnętrze wieży przy bazylice. Po dialogu w niej obaj wychodzą z kostnicy przy kościele św. Józefa. Słynne sceny z wiszącym na drzewie Frankiem Dolasem były realizowane przy bazylice, ale jak Franek uwolnił się ze spadochronu i przez okno dostaje się do dzwonnicy to wybiega z już nie z niej, ale z parterowej kostnicy przy kościółku św. Józefa, biegnąc na północ. W następnej scenie widzimy, że przeskakuje przez mur przy tzw. dzwonku, który znajduje się od południowej strony. Tak jak wspomniałem, trudno to opisać, ale jeszcze trudniej było to pewnie zmontować, nie wspominając o kłopotach realizacyjnych, bowiem jeden epizod kręcono w kilku miejscach.
Trzeci obraz to równie kultowy serial Doktor Ewa w reżyserii Henryka Kluby. W serialu tym Poświętne to filmowe Międzyborze. W piątym odcinku pt. Przeoczenie Doktor Ewa (Ewa Wiśniewska) pod pozorem rzekomego wyjazdu do wypadku na budowie zostaje nagle zabrana przez inżyniera Boreckiego (Jan Nowicki) ze swojej przychodni. Po około 2 dwóch latach od realizacji słynnej sceny, w której Franek Dolas przeskakuje obok dzwonnicy przy kościółku św. Józefa znów widzimy ten charakterystyczny motyw architektoniczny, obok którego przejeżdża Doktor Ewa z inżynierem Boreckim na motorze. Aż dziw bierze, że ekipa filmowa nie bała się zarzutu „ogrania”, bowiem między premierą jednego, a drugiego filmu minęło raptem 11 miesięcy.
Z tej samej perspektywy kościółek i dzwonnicę widzimy w filmie „Czerwone i białe” w reżyserii Pawła Komorowskiego, przy której zrealizowano przemarsz wojska. Film z 1975 r. powstał na podstawie powieści Jana Pierzchały pt. Krzak gorejący i taki też był tytuł roboczy filmu. Scena jest epizodyczna, ale warto ją przypomnieć, bo to pierwszy kolorowy film kręcony przy tym kościółku. To dziś zapomniany tytuł, a szkoda, bo pokazuje samotną walkę człowieka, którego bezkompromisowość jest silniejsza niż koniunkturalizm i to w czasach dwóch wojen światowych. Jak to odbija się na życiu osobistym bohatera nie trudno się domyśleć.
Od czasu realizacji komedii o Franku Dolasie, a więc na przestrzeni 6 lat dzwonnica przy kościółku św. Józefa pojawiła się w polskim filmie aż czterokrotnie. Mało? To dołożymy jeszcze jeden film. W 1976 r. realizowano komedię ‘Honor dziecka” w reżyserii Ferudina Errola. Na tle kościółka św. Józefa i przylegającej do niego dzwonnicy były realizowane sceny pokazu miejscowemu duchownemu jazdy na bicyklu pedałowym, czyli rowerze. Przy tym kościołku toczy się też jeden z najzabawniejszych dialogów w tym filmie:
– Wybaczy ksiądz dobrodziej, że odmówię, ale z cioteczki przyjdzie mi się całować – mówi młody bratanek ordynata – Jan na widok piersiówki, która wyciąga duchowny, witając go po długiej nieobecności.
– Właśnie dlatego wypijże, wtedy od nich nic nie poczujesz. Ja już tam byłem młodzianku drogi – odpowiada ksiądz.
Scena ta rozgrywa się na początku, a film kończy się sceną oczekiwania na gości weselnych również realizowaną na tle tego kościółka. W latach siedemdziesiątych ten plener wyrasta więc na niekwestionowaną gwiazdę polskiego filmu. Chyba jednak w końcu nastąpiło pewne zmęczenie, bo na następną rolę kościółek musiał czekać aż trzydzieści lat, ale za to zagrał u samego Andrzeja Wajdy.
Pierwsze sceny Katynia były nagrywane właśnie w tym miejscu. Znajdował się tutaj filmowy polowy szpital, przy którym Anna (Maja Ostaszewska) szukała swojego męża. Tu też została zrealizowana symboliczna scena odsłonięcia krucyfiksu spod płaszcza oficerskiego. A przyległa kostnica, która w filmie „Jak rozpętałem II wojnę światową” udawała dzwonnicę była tłem dla sceny, w której ksiądz nawołuje do wysłuchania orędzia Prezydenta. „Katyń” jest warty wspomnienia jeszcze z jednego powodu. Ze względu na realizacje scen ucieczki ludności cywilnej przed bolszewikami udział w scenach brały setki statystów.
Na kolejną filmową rolę kościółek nie musiał już tak długo czekać. W Bitwie Warszawskiej 1920 udaje przedmieścia Warszawy, o które toczą się zażarte walki. Słychać w tym filmie chichot historii, bo kościółek w swoim pierwotnym założeniu miał pełnić jedynie funkcje pomocnicze dla znajdującej się w tej miejscowości bazyliki. Funkcja ta sprowadzała się w zasadzie do obsługi pochówków wiernych, którzy tu kończyli swoją ziemską wędrówkę. Przez wiele lat teren wokół kościółka był po prostu cmentarzem, ale z czasem zatracił swą pierwotną funkcję. Niezamierzenie przypomniała o tym dopiero ekipa filmu „Bitwa warszawska 1920”. Na potrzeby filmu ustawiała kilkadziesiąt styropianowych pomników, które później „fruwały” w filmie na skutek wybuchów, przypominając przy okazji o pierwotnej funkcji tego miejsca. Tak więc historia zatoczyła koło. Przyległy do kościołka teren znów był cmentarzem – tym razem w filmie. W tym filmie też po raz pierwszy zostało sfilmowane wnętrze tego kościółka. Toczy się w nim scena dialogowa z udziałem Borysa Szyca. Rozważania dotyczą wpływu próśb człowieka na decyzje podejmowane przez Boga. Ten film to pierwszy obraz, który był realizowany w tym miejscu w technice 3D.
Na tym filmie kończy się póki co filmowa historia małego, niepozornego kościółka leżącego na skraju wsi. Na przestrzeni pół wieku zagrał w siedmiu filmach, goszcząc u swoich progów całą plejadę największych polskich filmowych nazwisk: Andrzej Wajda, Jerzy Hoffmann, Tadeusz Chmielewski, Ewa Wiśniewska, Jan Nowicki, Marian Kociniak, Mariusz Dmochowski by wymienić tylo kilka z wielu. Zaczynał jako plener w czarno-białym filmie, a skończył w technologii 3D. W czasie pierwszego filmu wieś nie była jeszcze zelektryfikowana, a aktorzy mieszkali u ludzi. Wieczorami kwitło życie towarzyskie. Dziś ekipy filmowe zamykają się w kamperach. Wiele się zmieniło w filmie na skutek rozwoju techniki. Tylko wokół kościółka przez 50 lat nic się nie zmieniło. Nadal pełni funkcje pomocniczą dla monumentalnej bazyliki wzorowanej na kościele św. Anny w Krakowie, do której przybywają setki pielgrzymów. Gdyby znaleźli trochę czasu i odwiedzili leżący na skraju wsi kościółek poznaliby nie tylko sakralną historie miejsca, ale nie mniej fascynujący filmowy dorobek, który do tej pory znają tylko nieliczni.
Super ????
Ciekawy materiał. Sam bardzo lubię ten kościółek w którym byłem nie raz.
Ciekawy artykuł I interesujący obiekt,super
Super materiał i tak na prawdę, nie wiele osób na co dzień domyśla się, że przechodzi obok tak popularnego obiektu 🙂 Dziś też tam byłem i to w środku 🙂
[…] pt. Jak rozpętałem II wojnę światową. Więcej o filmach realizowanych w tym miejscu piszemy TUTAJ, ale wróćmy do wydarzeń sprzed 11 […]